Chłodziarka cały czas działała, więc można powiedzieć, że ukrywający się w niej mężczyzna miał trochę szczęścia, że poszukiwania nie trwały długo i nabawił się jedynie kataru. Zimną lodówkę szybko zamienił na ogrzewaną celę policyjnego aresztu.
- Policjanci z komisariatu w Stroszku od kilku dni poszukiwali mężczyzny przebywającego na terenie Bytomia, podejrzanego o włamanie do bytomskiego przedsiębiorstwa - informuje asp.szt. Adam Jakubiak.
Pochodzący z okolic Kwidzynia 48-latek, razem z trzema innymi mieszkańcami Bytomia w nocy 4 grudnia włamał się do pomieszczeń gospodarczych firmy mieszczącej się przy pl. Żeromskiego, skąd wspólnie chcieli skraść miedziane przewody.
- Na gorącym uczynku włamania zatrzymano wówczas dwóch 19-latków i 39-letniego mężczyznę, natomiast ich 48-letni wspólnik uciekł - mówi Jakubiak.
Policjanci ustalili, że może on przebywać w mieszkaniu przy ulicy Mickiewicza i tam też weszli wczoraj rano. Będąca w domu kobieta próbowała wmówić policjantom, że jej konkubent wyjechał kilka dni temu w rodzinne strony. - Policjanci nie dali się zwieść, a przeszukując mieszkanie zwrócili uwagę na to, że kobieta dziwnie pilnuje lodówki. Gdy stróże prawa zajrzeli do jej wnętrza okazało się, że zamiast żywności znajduje się w niej nieco zziębnięty 48-latek - mówi Jakubiak.
Gdy już "wyprostował kości", wyposażony przez konkubinę w ciepły sweter i chusteczki do nosa, trafił wprost do ogrzewanego aresztu policyjnego. Teraz o dalszym losie podejrzanego o włamanie mężczyzny zadecyduje prokurator i sąd. Za włamanie grozi mu nawet 10 lat pobytu za kratkami.
Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?