Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wszystkich Świętych. Jak wygląda życie po śmierci? Co mówi Kościół o „świętych obcowaniu” i dlaczego zmartwychwstaniemy razem z ciałem?

Mateusz Czajka
Mateusz Czajka
ks. dr Grzegorz Strzelczyk - prezbiter archidiecezji katowickiej, pracownik Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego
ks. dr Grzegorz Strzelczyk - prezbiter archidiecezji katowickiej, pracownik Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego Karina Trojok
W każdą niedzielę wyznajemy „„Wierzę w (…) świętych obcowanie, grzechów odpuszczenie, ciała zmartwychwstanie, żywot wieczny”. Czy jednak naprawdę wiemy co to znaczy? Rozmawiamy z ks. dr Grzegorzem Strzelczykiem na temat tego, co mówią dogmaty wiary na temat życia po śmierci – o „obcowaniu świętych”, sumieniu i tym, dlaczego w ogóle istnieje czyściec. „Ta ostateczna przemiana ma dotyczyć nie tylko zmartwychwstałego ciała ale i kosmosu.” - mówi o tym, co ma się stać na końcu czasów znany dogmatyk.

W wyznaniu wiary mówimy: „Wierzę w (…) świętych obcowanie, grzechów odpuszczenie, ciała zmartwychwstanie, żywot wieczny”. Jaka jest wiara Polaków?

To raczej pytanie dla socjologa religii. Z mojego doświadczenia wynika, że my mamy dość żywą świadomość więzi z niektórymi świętymi oraz z bliskimi zmarłymi. Co do tych drugich, to zakładamy, że oni prędzej czy później będą zbawieni. Ten wątek świadomości więzi potem się ujawnia w takich momentach jak okolice 1 listopada (zwłaszcza Dzień Zaduszny), kiedy spotykamy się na cmentarzach.

Co Kościół rozumie pod słowem „świętych obcowanie” i jak to wygląda od strony dogmatyka. Czy różni się to w jakiś sposób od tego, o czym najczęściej myślimy?

Są dwa znaczenia i przeciętne osoby wierzące będą raczej myśleć o pierwszym - chodzi o to, że istnieje pewien rodzaj kontaktu, wspólnoty pomiędzy nami a tymi, którzy już osiągnęli pełnię zbawienia. Mogą się za nami wstawiać. Z kolei my możemy się wstawiać za osobami, które są już zbawione, ale jeszcze są w czyśćcu. Istnieje pewna wymiana dóbr duchowych między Kościołem widzialnym, a jego niewidzialną, doskonalszą częścią. Po łacinie to „communio sanctorum”- czyli właściwie „wspólnota świętych”. To nasze „obcowanie” nie jest najlepszym przekładem. Każdy ochrzczony jest już jakoś włączony w świętość Boga, więc jest ziemską częścią wspólnoty świętych. Ci, którzy już są na mecie, są tą niebiańską częścią. Drugie znaczenie „świętych obcowania” to wspólnota w tym, co święte. Dotyczy ona przedmiotów związanych z kultem, znaków, symboli, a także sakramentów.

Od niektórych osób (nawet dalekich w jakiś sposób od Kościoła) słyszałem, że wierzą, że „coś” musi być po drugiej stronie i że spotkają tam szczęśliwych bliskich. O wiele trudniej niż w „żywot wieczny” przychodzi nam wiara w „grzechów odpuszczenie”. Z życiem wiecznym wiąże się też wiara w niebo, czyściec i piekło. Paradoksalnie, żeby uwierzyć w miłosierdzie i wybaczenie, trzeba najpierw uwierzyć w swój grzech. Nie można przecież odpuścić czegoś, czego nie ma.

Idea grzechu jest dzisiaj mocno niepopularna, ale ta niepopularność bierze się też czasami z tego, że została trochę zbanalizowana i trochę się oderwała od tego, co jest kluczową sprawą. Przecież zdarza nam się robić złe rzeczy - z większą lub mniejszą świadomością, z większym lub mniejszym zaangażowaniem, o bardziej lub mniej paskudnych skutkach. O grzechu mówimy wtedy, kiedy człowiek jest odpowiedzialny za zło, które wyrządził, bo go chciał. I teraz pojawia się kłopot, który mamy wszyscy wierzący (podejrzewam, że niewierzący także): uznanie tego, że to właśnie ja jestem faktycznie odpowiedzialny za jakieś zło, które się stało. Ten moment uznania jest trudny, bo wtedy się uruchamia się w nas poczucie winy i inne nieprzyjemne psychologiczne rzeczy. Poza tym przyznanie się budzi odpowiedzialność: „powinienem coś z tym zrobić” i odkręcić jakoś to zło. Zatem często zamiast się przyznać, wypieramy czy przerzucamy odpowiedzialność na kogoś lub na coś.

Czasem słyszymy, że Kościół wmawia nam poczucie winy. Oczywiście jest coś takiego jak wypaczone poczucie winy. Niektórzy odczuwają je w stosunku do rzeczy, które nie są złe, a czasem nawet dobre. Mam jednak wrażenie, że niektórzy chcieliby „wysterilizować” świat z poczucia winy i uznać, że jest ono anachronizmem. Ono jest jednak na bardzo potrzebne. Obawiam się, że świat bez niego byłby straszny i chyba brutalny oraz egoistyczny.

Czasami w Kościele pojawia się tzw. „pedagogika strachu” i pogrywanie na poczuciu winy. To zresztą pokusa pojawiająca się często w życiu publicznym. Manipulacja poczuciem winy wymaga napiętnowania, bo wiemy, jakie są tego paskudne skutki. Czym innym jest jednak wzbudzanie świadomości tego, że jednak zło się nie bierze znikąd. Część złych rzeczy, to konsekwencje wyboru konkretnych osób. Moich też. Poczucie winy jest reakcją psychologiczną, emocjonalną. W Kościele chodzi nam raczej o „budzenie sumienia”, czyli uświadamianie związku pomiędzy mną a skutkami moich czynów. Idea odpuszczenia grzechu wiąże się zaś głównie z tym, że jednym ze skutków (i to już jest bardzo mocno związane z wiarą) jest rozerwanie życiodajnej więzi z Bogiem. Odpuszczenie grzechów polega na tym, że ta więź zostaje przywrócona przez samego Boga. To idea fundamentalna chrześcijaństwa: w Jezusie mamy przebaczenie i życie. Wspomniane rozerwanie więzi, to jednak nie jest jedyny skutek grzechu. Zło, które robimy, dotyka też innych oraz psuje nas samych. Z tym „psuciem” związana jest idea czyśćca. Jest on potrzebny, jeżeli człowiek „popsuty” przez własny grzech nie miał wystarczającej możliwości zaangażowania się, żeby to ponaprawiać poprzez pokutę.

I zadośćuczynienie?

Zadośćuczynienie bardziej dotyczy tego, co grzech zrobił drugiemu, a co warto w miarę możliwości naprawić. Natomiast pokuta dotyczy tego, że to ja się zepsułem od grzechu. I to – doświadczywszy przebaczenia – możemy ponaprawiać. Użyję metafory „rozmiarowej”, żeby to jakoś sobie uświadomić. Jeżeli ktoś umiera z jednej strony gotowy do pełnej jedności z Bogiem, ale „niedopokutowany”, czyli nie w pełni odbudowany po tym, jak skarłowaciał na skutek złych czynów, to on w momencie śmierci, na skutek grzechu nie jest w odpowiednich „wymiarach”. Trzeba go jak gdyby „dopompować” dodatkowym zastrzykiem miłości, która go rozszerzy do „miary”, która pozwoli mu przyjąć Boga w pełni. Po to się modlimy za zmarłych. Z czyśćca można tylko iść do pełni zbawienia, czyli do tego co nazywamy niebem.

Skoro mówimy o niebie – w popkulturze w rożnego rodzaju książkach lub filmach, człowiek staje się po śmierci niematerialnym duchem (o ile w ogóle). Jeśli trafia do nieba, to jest to przedstawiane jako koniec wędrówki. Chrześcijaństwo idzie jednak krok dalej. To nie jest etap docelowy. Wierzymy w „ciała zmartwychwstanie”.

To często umyka katolikom. Nas chyba bardziej interesuje zbawienie, to znaczy to, że już będzie dobrze po śmierci. A to co potem będzie, to nam już trochę umyka z horyzontu.

Bóg chce zbawić nie tylko nasze dusze, ale i ciała…

...oraz w pewnym sensie całą materię. Ta ostateczna przemiana ma dotyczyć nie tylko zmartwychwstałego ciała ale i kosmosu. Ja nie wiem, czy to będzie jakaś inna fizyka, czy coś zupełnie nie do pojęcia na teraz. Mamy tylko metafory, które są w Nowym Testamencie. Być może dlatego, że jest to takie niedookreślone, znika nam z horyzontu. Przez długi czas też chyba nadmiernie straszono końcem świata i to sprawiło, że odsunęliśmy ten lęk poprzez zdystansowanie się w ogóle od myślenia o tej rzeczywistości.

Na kartach Ewangelii czytamy m.in. o stronnictwu saduceuszy, którzy nie wierzyli w zmartwychwstanie. Jezus po zmartwychwstaniu wykonuje bardzo prosty gest – prosi o podanie mu posiłku. Je rybę.

To sposób na wyrażenie tego, że to nie jest tylko doświadczenie duchowe – jeden ze śladów bardzo silnych przekonań pierwszych pokoleń chrześcijan o pojmowaniu zmartwychwstania jako wydarzenia dotyczącego materii. Co do saduceuszy - oni odegrali w sumie niewielką rolę w następnych latach, bowiem ich zasięg oddziaływania był ograniczony do Jerozolimy. Jeśli jednak spojrzymy na Greków, to oni generalnie nie mieli w swoim światopoglądzie perspektywy zmartwychwstania ciała. Ktokolwiek, kto studiował choćby trochę historię starożytną, pamięta z filozofii Platona, że ciało jest więzieniem duszy. Chrześcijaństwo mówi o powrocie do niego. Z perspektywy greckiego myślenia jest to absurdalne, stąd Paweł pokazuje, że to ciało zmartwychwstałe jest „soma pneumaticon” - „ciałem duchowym” po przemianie. Ono ma inną relację do ducha, zatem przeciwstawianie ich sobie nie jest chrześcijańskie.

Dużo mówimy w Kościele o duszy. Czy to słowo nam zbytnio nie spowszedniało? Niby każdy wie, czym ona jest, ale jeśli się tak głębiej zastanowić, to trudno ją w ogóle zdefiniować.

Chrześcijaństwo ma korzenie żydowskie, zatem i takie korzenie ma chrześcijańska antropologia, w której nie ma opozycji duszy i ciała. I nawet samo rozróżnienie sfery duchowej i materialnej jest stosunkowo późne. W większości Strego Testamentu dusza nie jest czymś osobnym, czy lepszym od ciała. Jest tym, co jest bożym życiem w człowieku. Dzięki stykowi z grecką kulturą w Nowym Testamencie znajdziemy też koncepcje człowieka, które nie są dwudzielne, tylko trójdzielne. W nich jest mowa o ciele, duchu i duszy. Wtedy „duch” (psyche) odpowiada temu, co dziś nazywamy psychiką z uczuciami i życiem emocjonalnym. Dusza (pneuma), jest zaś tym, co nas łączy z Bogiem i to „coś” jest trwałe. Gdy umieramy pozostaje siedliskiem naszej tożsamości i trwa w Bogu w oczekiwaniu na zmartwychwstanie ciała. Jakbyśmy wszystkie dane i programy z jednego komputera na pewien czas zainstalowali na wielkim serwerze i uruchomili jako maszynę wirtualną. To by było niebo. A zmartwychwstanie oznaczałoby ponownie przeniesienie do samodzielnego komputera, wykonanego już w nowszej, nieznanej wcześniej, technologii.

Dziękuję za rozmowę.

ks. dr Grzegorz Strzelczyk - prezbiter archidiecezji katowickiej, pracownik Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto