Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o ESK 2016 w Katowicach, a boicie się zapytać

Marcin Nowak
Marcin Nowak
- Musimy uwierzyć we własne siły, bo tego nam zawsze brakowało. Mamy ciekawy program - mówi nam Marek Zieliński w długim wywiadzie.

Marcin Nowak, Jacek Tomaszewski: Panie Dyrektorze na początek zapytamy, bo ludzie pytają… Czy to nam się opłaca? Mówimy oczywiście o festiwalu Camerimage**

Marek Zieliński: Wszystko można wyliczyć albo zważyć, ale nie można tego zrobić w stosunku do wagi ducha. Ile na przykład kosztuje to magiczne „21 gramów”? To samo przekłada się na miasto. Dziś jest to tylko i wyłącznie rodzaj umowy ustnej czy deklaracji, ale zarówno strona miasto jak i województwo są zobligowane rygorami prawnymi i to są zobowiązania, które można umieścić w umowach. To najistotniejszy element – przestrzeganie pierwszych rygorów prawno-finansowych. Jeśli od początku obie strony posługują się jasnymi zasadami to nie powinno być potem nigdy problemów. Istnieje potem często nadinterpetacja czy nadużywania, oczywiście. Ale to tak jak z każdą inną usługą: jak wynajęcie mieszkania, znalezienie działki pod parking, wynajmu sklepu. To sfera tylko i wyłącznie prawna.

A inna sfera?

**Druga sfera to sfera promocyjna, czy reklamowa. Ona jest niewymierna. Ja nie umiałbym określić jaka jest wartość danego produktu bez porównania go z innymi na rynku. Można to porównać to do takich przedsięwzięć jak Era nowe Horyzonty, Heineken Opener czy OFF festiwal i tak dalej. To jest trudne do wymierzenia. Niektóre przedsięwzięcia na świecie są pomysłami, związanymi z nadmiarem pieniędzy. Gdy tych jest za dużo – przepłaca się. Jak na przykład próba wybudowania Luwru w Abu-zabi za 35 miliardów dolarów.

Wszyscy wiemy, że Katowice na nadmiar pieniędzy nie narzekają. Co w momencie, gdy coś będzie nie tak? Pan Żydowicz opuścił Łódź, bo nie spełniono jego warunków dotyczących budowy centrum festiwalowego. A jeśli postawi podobny warunek Katowicom?
Z tego, co wiem w Łodzi to był pewien rodzaj braku rozeznania i małej wiedzy w sprawach budżetowych i finansowych. Okazało się nagle, że unijne pieniądze na kulturę, na które się powoływał, zostały już rozdysponowane. Jeśli chodzi o Katowice, środki unijne również już zostały przyznane i wszczęto procedurę prawną, co do zagospodarowania nowej przestrzeni w mieście, więc trudno przenieść nam „tak ot” projekt Franka Gehry’ego do nas z Łodzi – to oczywiste.


Jak nam wiadomo, będziemy próbować „zaspokoić” Żydowicza naszym  Międzynarodowym Centrum Kongresowym, które na czas festiwalu będzie można po prostu zmienić na centrum festiwalowe. To wystarczy?**

Tak, to jest część naszej propozycji. Właśnie to najbardziej prestiżowe miejsce jest elementem projektu, który pan prezydent Uszok przedstawi twórcom festiwalu. Plus oczywiście to, co już istnieje i to, co powstanie – mówię oczywiście o planach przebudowy centrum Katowic o nowym Muzeum Śląskim.

Problem w tym, że Międzynarodowe Centrum Kongresowe istnieje w chwili obecnej  istnieje tylko na papierze. Gdyby udało się wygrać festiwal teraz, tej jesieni – proponowaliśmy konkretne miejsca?


Nie, jeszcze nie. Pierwszym punktem jest podjęcie rozmów i wyrażenie dobrej woli. Potem szczegóły.

Czyli nie mamy na razie wiele do zaoferowania jak się okazuje, mimo, że chcemy przebić Łódź.
Ja nie znam do końca kosztów, i propozycji finansowej naszej oferty, ale wiem, że finansowo jest lepsza od oferty, którą festiwal dostał od Łodzi. Bo czym Wrocław „kupił” festiwal Era Nowe Horyzonty? No kupił nowoczesnym multipleksem. Odwołujemy się do oferty i przestrzeni publicznej. A nie zapominajmy ile do wykorzystania jest przestrzeni prywatnej.

Ars Cameralis na szczęście nikt nie kupił, po prostu jest. Jak to jest przestawić się z festiwalu na projekt większy, składający się z kilkunastu podobnych? Czyli wyścig po Europejską Stolicę Kultury dla Katowic?


Chcemy właśnie w ramach Ars Cameralis tworzyć strukturę, która potem wytworzy biuro ESK, która zajmie się konkretnymi działami, kreującymi ten projekt. Będą tam trzy główne działy, nowi ludzie, nowe twarze, zawiadujący konkretnymi zadaniami. Dziś najważniejsze są dwa działy – merytoryczny i promocyjno-informacyjny. Ten pierwszy będzie zajmował się przygotowaniem wniosku, który przecież do końca sierpnia musimy złożyć do ministerstwa. Czyli wniosku, który ma być koncepcją programową do 2016 roku i na sam 2016 rok. Z resztą to główny zrąb programu, czyli czym zapełnić rok 2016 w regionie. I w tym pomaga nam Rada Programowa. Naszym zadaniem jako biura będzie przerobienie tych propozycji i sugestia konkretne projekty a jeszcze potem na język „brukselski”. I to jest nasze główne zadanie.

Co potem?


Drugi etap jest równie ważny. Chodzi o to, by wytłumaczyć ludziom cóż to w ogóle jest Europejska Stolica Kultury. Co to znaczy? Co się za tym kryje? Ponieważ wokół tego tematu urosło wiele nieporozumień i niejasności. Na przykład dotyczących tego, że to jest wybuch dziesiątek imprez, które mają w danym okresie się tworzyć. Ale to wszystko jest uregulowane z góry przez Brukselę. Głównie wypracowanie strategii na najbliższe lata, dochodzenia do tego roku i atrakcyjne zagospodarowanie roku 2016. Imprezy w tym roku muszą się sformalizować i iść dalej, rozwijać się.

Czyli, jak rozumiemy, nawet, jeśli się nam nie uda i Katowice nie zostaną wybrane Europejską Stolicą kultury nikt do Was nie będzie miał pretensji, bo sporo korzyści zostanie. Tak?**

Tak, takie mamy obietnice i deklaracje ze trony Urzędu Miasta. Wypracowanie tego projektu – to najważniejsze. Nawet przy czarnym scenariuszu wpisujemy ten projekt po prostu w strategie rozwoju kulturalnego i edukacyjnego miasta i jedziemy dalej… Czy NIK nie będzie miał pretensji… Nie określałbym tak tego. Wszyscy ponoszą pewne ryzyko i zdają sobie sprawna jakim boisku grają. To właśnie jest ten pełen rodzaj działania – pełna odpowiedzialność w sferze merytorycznej i organizacyjnej.

A my tak przeglądamy Internet co chwilę i co ze stroną internetową? Wciąż jej nie ma…**

To, że tak powiem problem natury formalno-prawnej. Sprawa pozostała po poprzedniej ekipie kierującej biurem ESK. Mam nadzieję, że niedługo się to zmieni. Na razie posługujemy się facebook’iem i tam informujemy wszystkich. Co prawda to nie nasz profil, ale już wiemy kto go wymyślił i jesteśmy w kontakcie.
No tak, prawie 2000 osób już obserwuje te doniesienia na portalu facebook, ale to dowód na to, że na razie z promocją wystartowali tylko tzw. „oddolni”, internauci, stowarzyszenia, marketing szeptany, ludzie żądni wielkich wydarzeń w regionie.

Zgoda, ale jest pewien rodzaj porozumienia pomiędzy prezydentem Uszokiem i marszałkiem Śmigielskim. Kiedy je podpiszemy, będziemy wiedzieli jak działa biuro i będziemy mieli więcej narzędzi.

A nie uważa Pan, że Katowice trochę przespały już swoją okazję lub trochę opieszale się do tego zabierają? Najpierw konflikt z Radą i pierwszym biurem, inne miasta już dawno się promują, działają, mają nawet wiele rzeczy dopięte na ostatni guzik.

Tak, ale już niebawem naprawdę będzie sporo propozycji, dotyczących realnych, konkretnych działań. Między innymi planujemy wielką konferencję z udziałem miast z „rodziny ESK”. Tych, które były, które kandydują teraz lub planują kandydaturę. Może nawet kilkanaście miast. Po drugie planujemy ruszyć z siecią klubów ESK – czyli miejsc, które będą promowały i informowały o naszej kandydaturze, po trzecie przygotowujemy wielki koncert inauguracyjny, który zainicjuje oficjalnie nasz start w wyścigu o ESK. W końcu mnóstwo działań promocyjnych w Internecie – np. wideoblogu o kontaktach pomiędzy miastami Europy. Poczekajmy jeszcze trochę. Z końcem lutego mamy nadzieję Rada Programowa wyznaczy już te bloki tematyczne i projekty, które my będziemy potem wykonywać i wypracowywać. Ale tego jeszcze nie ujawniamy...

Część ostatnio prasa już ujawniła. Planujecie zapraszanie słynnych reżyserów, na przykład Almodovara, pokaz teatrów ulicznych i tak dalej i tak dalej… Czyli już są konkrety.

Nie, to nie tak. Nie ma konkretów. Tamte informacje nie do końca są prawdą. Nie przyzwyczajajmy się do nazwisk, bo nie  padły jeszcze żadne nazwiska, żadne propozycje koncertów z naszej strony. Mamy przygotowane tylko konkretne platformy, dotyczące poszczególnych dziedzin sztuki, na wiele lat.  I tyle. To może być coś takiego jak w Essen, gdzie obchody już trwają, a projekty zapoczątkowane kilka lat temu dopiero w przyszłości będą realizowane. Po obchodach ESK. Bywam często w Essen i Zagłębiu Rury. Szukam know-how, pewnych pomysłów. Ale nie zapominajmy, Nadrenia – najbogatszy region Niemiec wpompował w te obchody ponad 65 mln euro! Mi osobiście najlepiej spodobał się pomysł na koksownię, którą pozostawiono samą sobie a w niej pojawiają się rośliny i mikroorganizmy, które uważano, ze wyginęły.

Przyznam się szczerze, że kilka tygodni temu nie wierzyłem w nasze szanse. Dziś trochę optymistyczniej patrzę na to. Ale jak wytłumaczyć przepychanki z hasłem reklamowym? Jak wytłumaczyć ludziom w Polsce, że Katowice to wbrew pozorom trochę „miasto ogrodów”. I nie tylko tych działkowych. Nie za trudne zadanie sobie sami zgotowaliście?

To projekt bardzo przemyślany. Ale historia i jego geneza jest skomplikowana i zawiła. Myślałem o backroundzie dla Katowic po prostu. Wychodząc od Martina Heidegera, który mówił, że ziemia jest matką i kończąc na Erwinie Sówce, który zawsze odwoływał się do matki ziemi i wprowadzał element sakralny, mówiąc o Ziemi jako św. Barbarze, w której można się schować w czasie „szychty”. I w zderzeniu do tego odwoływałem się do starych rycin ze Śląska, pokazujących czystowiejski, klasyczny i idylliczny krajobraz, taki trochę jak z Jana Jakuba Rossseau. Dopiero obok gdzieniegdzie wyrastały kominy i szyby kopalniane. Do tego koncepcja Howarda, czyli Giszowiec, która tak wspaniale tutaj się prezentuje. I to w pewnym sensie obraz konfliktu, który urodził się w epoce stali w XIX wieku, czyli zderzenia industrializacji z ucieczką do natury. Poza tym w tym roku obchodzimy 100-lecie ukończenia Giszowca. To była propozycja trwalsza niż przemysł, niż pasaże Benjamina, niż przestrzenie publiczne. To teraz znów trwa powrót na rajskości. Ucieczka do idylliczności. I paradoksalnie – te ogródki działkowe, których się pan śmiało też nasza natura Śląska – taka ucieczka kiedy tylko się da do natury. Erwin Sówka opowiadał mi, że kiedy tylko się robi ciepło ucieka z bloku na działkę Szopienicach. Pracować oczywiście… I tak do września. I to jest dla nas naturalne

Ale na samym Giszowcu Zillmanów chyba nie pojedziemy…

Tak, ale w dalszej perspektywie musimy to przenieść na poziom kolejnych dwóch etapów. Widzimy, co się dzieje na świecie, w kwestii zagospodarowania przestrzeni i jej używania. Cała koncepcja zrównoważonego rozwoju weszła w język, w politykę, nawet mówi się już o „języku natury”. To jest bardzo istotna rzecz, którą mocno chcemy promować

A otworzymy się na całą aglomerację? Nie za wąsko będzie samym Katowicom udowadniać taką tezę?

Decyzja o metropolii jest decyzją polityczną, niezwiązaną z kulturą. Ale jedno, co mogę już zdradzić. Mamy uchwałę GZM o oficjalnym wsparciu naszej kandydatury że strony Metropolii. Nie wyobrażam sobie, by nie było współpracy prezydentów miast z Katowicami.

Nie obawia się pan, że może wyjść jak z Euro 2012 dla Chorzowa? Powiedziano nam, że mamy za mało miejsc hotelowych, nie mamy warunków. Ze współpracy między miastami nic nie wyszło**jak wiemy**.

To jest bardzo istotne, wiem. Jako Katowice jesteśmy na szarym końcu, jeśli chodzi liczbę mieszkańców. Jedynie ponad 300 tysięcy mieszkańców, wspólnie to ponad dwa i pół miliona. To gigantyczna skala różnicy. I to co Pan powiedziało było wielkim błędem Chorzowa. Chciał rozegrać to tylko swoim stadionem, prawda? Że to będzie ten elementy główny kandydatury. Błąd!

A promocja? Mnóstwo innych festiwali i mniejszych imprez przed nami jeszcze w ciągu tych 6 lat. Nie warto raz a porządnie złączyć je już wszystkie pod jednym  wspólnym szyldem?

Oczywiście, taki był pomysł od samego początku. I tak planuje Rada programowa. Nie wszystkie przedsięwzięcia od razu wejdą w skład akcji Katowice ESK, ale taki jest nasz główny zamysł. Mam nadzieje, że to jeszcze będzie ewoluować.

A jakie przedsięwzięcia na przykład? Na pewno Ars Cameralis, prawda?

Ale to Pan powiedział (śmiech). Poczekajmy…

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto