Jeśli usłyszycie opowieść o Indiach, która wyda wam się niewiarygodna, przesadzona, czy wręcz zmyślona, nie osądzajcie swojego rozmówcy. Na tej "planecie" wszystko jest możliwe i każdy może opisać ją inaczej. Poniżej nasza relacja z pierwszego lądowania.
"Welcome to India"
Idziemy przez lotnisko w New Delhi jak amerykańscy żołnierze wkraczający do Iraku. Mamy oczy dookoła głowy, odmawiamy jakichkolwiek rozmów, trzymamy ręce przy kieszeniach. Na szczęście kierowca wysłany przez hotel po dwóch awaryjnych telefonach odnajduje się i po wstępnym przywitaniu: "Welcome to India my friend", zaprowadza do samochodu. Po chwili dochodzimy do pojazdu, który można nazwać powiększonym skuterem, przeznaczonym maksymalnie dla czterech osób. Niemożliwe okazuje się możliwe - jedzie nas sześcioro, w tym wesoły Argentyńczyk i sporych rozmiarów Amerykanin. Asi plecak dociska mnie do brudnej szyby, zdesperowany próbuję nogami ugnieść Amerykanina. Argentyńczyk z wrażenia gubi szkło kontaktowe, gdy kierowca wymusza pierwszeństwo na wielkiej ciężarówce. Powinniśmy nie żyć po raz pierwszy.
Czytaj więcej na stronie wyprawy
katowice.naszemiasto.pl/serwisy/wyprawa/Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?