W niewielkim zagajniku przy bocznej odnodze ulicy Oraczy w wodzisławskiej dzielnicy Kokoszyce znajduje się jedno z większych dzikich wysypisk śmieci. Czego tu nie ma! Obudowy monitorów komputerowych i telewizorów, stare opony, zniszczone deski rozdzielcze, a między tym walające się plastikowe reklamówki pełne zwykłych, "domowych" rupieci.
- Jest tu nawet komplet starej pościeli, mnóstwo zniszczonych zabawek i innych śmieci. Co do obudów z telewizorów przypuszczamy, że wyrzucili je tu jacyś złomiarze - mówi Wojciech Szymiczek, strażnik miejski, (na zdj.). - Przypuszczalnie śmieci zwozi tu więcej osób. Widzą, że między drzewami leżą odpady, więc dokładają swoje - dodaje Szymiczek.
- Nocami słychać czasem, jak przejeżdżają jakieś auta, ale nikt nie będzie ryzykował życia, żeby bawić się w detektywa - mówią mieszkańcy dzielnicy. Prawdziwy problem ma teraz właścicielka terenu, bo to niestety ona, zgodnie z przepisami, musi pokryć koszty jego uprzątnięcia. Mimo że sama nie wyrzuciła tu nawet ogryzka! - Staramy się pomóc tej pani, szukając miejsca, gdzie mogłaby to wywieźć. Nie nakładamy też na nią kary, bo to ewidentnie nie jej wina - mówi strażnik.
Zagajnik, w którym ktoś urządził dzikie wysypisko, znajduje się w znacznej odległości od domów. Właściciele nie mają praktycznie żadnej możliwości ciągłego monitorowania tego terenu. Już wcześniej uprzątali śmieci, które tu wyrzucano. Teraz znów mają problem. Takich śmietnisk w mieście jest więcej. W straży miejskiej powołano nawet specjalny patrol ekologiczny.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?