Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z archiwum esos`a: Huta Zabrze - kochanka moja

esos
esos
Miejsce akcji: Zabrze. Czas akcji: lata 2007/2008. Cel główny: Zachwycić się nią po raz kolejny.

Kochanka Moja. Jedna z najważniejszych w życiu. Miejsce, gdzie w upojeniu zdradzam wszystkie wyznawane zasady, sycąc się każdym jej nowo odkrytym skarbem. Miejsce, gdzie obrazy otoczenia tchnęły w opuszki palców świadomość, że trzeba się uczyć. Uczyć. Uczyć. Uczyć wyzwalać migawkę tak, by kolejny obraz mojej Kochanki był godzien reprezentować jej twarz.
Miejsce, z którego razy naście - jeśli nie dziesiąt – przeganiała mnie ochrona. Miejsce do którego wracając po raz setny czuję się, jakbym właśnie tracił z nią dziewictwo.

Huta Zabrze
Wszyscy w Zabrzu wiedzą, gdzie jest Platan. Wszyscy tam chodzą na zakupy, na piwo, na pizzę, z nudów, z potrzeby, z braku lepszego zajęcia. Nie wiedzą jednak, jak wielki koszt zapłaciło miasto za tych kilkadziesiąt sklepów w centrum handlowym. Nie wiedzą, po jak wspaniałym cmentarzu stąpają, nie wiedzą nawet, że każdym swoim krokiem udeptują ziemię, na której wcześniej stała Huta. A wcześniej stał zamek.

Zamek w Zabrzu
Tak, był. Jeszcze 250 lat temu stał na wzniesieniu, gdzie dziś straszy Platan i gdzie błyszczą szczątki Huty. Dziś nawet ze wzniesienia niewiele zostało. A zamek był. Wcześniej drewniany, później przebudowany, murowany. Miał czasy lepsze i gorsze. Księgi historyczne wspominają o nim jako walącej się ruinie, by później znów wychwalać jego olśniewające piękno. Zamczysko umiera w 1858 roku. Pochłania go Huta.
I tylko za to jestem na nią zły. Że nie pozwoliła mi poznać zabrzańskiego zamku. Nie zapomnę jej tego.

Pierwszy raz
Nasz pierwszy raz miał miejsce chyba w 2007 roku. Wszedłem w Nią w towarzystwie psa. Zapadłem się w Niej, w jej prostocie, biedzie, uroku i tajemniczości. I nutce niebezpieczeństwa, która towarzyszy każdemu zbiorowisku walących się ścian. Chodziłem po Jej terenie, nie będąc świadom, ile granic przekraczam. Na ile terenów prywatnych wchodzę. Łamałem kolejne granice wytyczane przez tabliczki z nazwą właściciela kolejnego kawałka gruntu. Aż w końcu wyrzuciła mnie ochrona.

Jej obraz
Stojąc na parkingu pod Platanem można zobaczyć rysujące się gdzieś na wzgórzu ściany budynku Huty. Jednego z wielu, które były, a zarazem jednego z niewielu, które pozostały. Esencja dzisiejszej działalności Huty mieści się właśnie w tym miejscu. I z tego miejsca wychodzą zawsze ochroniarze przeganiający mnie z terenu.

Idąc w lewo widzimy wielki plac. Jeszcze niedawno, chyba rok temu, stała na nim wielka hala. Dziś nie pozostał po niej nawet ślad.

Nie wiem jakie było jej przeznaczenie. Nie zanotowałem tego w pamięci. Wiem tylko tyle, że robiąc pół obrotu w prawo, zobaczę coś, co zawsze mnie zastanawiało. Wielka ściana z wieżami, których przeznaczenia nigdy nie mogłem odgadnąć. Dziś wiem. Ale czy to ważne?

Wróćmy. Obejdźmy ostatni działający przylądek Huty i skierujmy się w prawo, w stronę wielkiego komisu. Przejdźmy obok paskudnej ściany, która jedyne co nam może szepnąć, to opowieść o tym jak bardzo jest brudna. I niczego innego nikt o niej wiedzieć nie chce. Bo czego można wymagać od przemysłowego kolosa, którego jedynym celem w życiu jest osłaniać swoim cielskiem maszynerię w swym wnętrzu?
I tę ścianę docenimy. Gdy jej już zabraknie.

Idziemy dalej. Mijamy komis ulokowany w budynku po lewej. Przy drzwiach wejściowych jak zawsze straszy nie do końca świeża lada chłodnicza. Taka do lodów. Nieco używana, w dość atrakcyjnej cenie. I milion innych rzeczy używanych nieco.
A po przeciwnej stronie wieża ciśnień. Sporo osób o niej wie, większość domyśla się jak skończy. Niewielu liczy na cud i zapowiedziany jej remont. I ponowne nadanie jej życia. I odsłonięcie przed ludźmi jej piękna. Wiemy, że tam stoi.
Nikt nie pamięta, że starzeje się. I umiera. Mało czasu zostało.

Idziemy dalej. Po lewej za budynkiem komisu droga rozdwaja się. Tam początek mają czary. Czary przysypane stertą śmieci. Zakopane w masie odpadów, resztek, nadmiarów. Mlaskająca i szarpiąca ubrania mieszanina najmniej potrzebnych Zabrzu elementów cywilizacji.

Jednak gdy popatrzymy do góry, oczom naszym ukaże się szkielet kolejnej pamiątki po Hucie. Stoi niczym wychudzona koza pośród resztek, szukając czegoś smacznego do jedzenia.

Patrzymy więc w dół, podążamy za wzrokiem Kozy. Przymykamy oczy.

Nie patrzeć. Widzieć.
Pośród nieskończonego morza śmieci zaczynają się do nas uśmiechać wspomnienia zawarte w każdym odpadzie. Z osobna i łącznie. To tutaj od trzech lat pomieszkuje niekochana już lalka. Spoczęła na szczycie śmietniska, które stało się jej całym światem. Już nie ma przytulania, ubierania. Dziecięcych rączek czeszących włosy.

Dziś włosy rozczesuje nieudolnie wiatr. Otula śnieg. A jedynym dotykiem jest tknięcie zimnego, wilgotnego psiego nosa. O ile jakiś pies zapuści się w te rejony.
I tylko czasami ktoś bardzo zgubiony zmąci ten spokój.
I sprawi, że trzeba się schować, ukryć swoją lalkową bytność przed światem z obawy, że dziś już nie zostanę zaakceptowana. Bo świat poszedł do przodu, lalki stały się piękniejszymi. Tylko ja... nie.

Świat poszedł do przodu. Na horyzoncie rysuje się elektrociepłownia.

Kiedyś jej nie było. Mnożą się dziury w dachu wieży. Dla nich też kiedyś nie było tu miejsca. I walą się chodniki Concordii pod stopami. Kiedyś ktoś do nich wpadnie. I zamkną mi teren Huty.

Taki właśnie mam obraz tego miejsca. To moja Huta Zabrze. Ze swymi wszystkimi niedogodnościami, pułapkami i nadgorliwą ochroną.

Nie...

Nie załączę zdjęcia młota stojącego obok Platana. To nie symbol Huty. To jakaś skomercjalizowana pamiątka, która nigdy nie odda tego, jak bardzo ważna jest dla mnie Huta.
I o historii Huty też nic nie powiedziałem. W tym temacie historia się nie liczy. Może innym razem.

Zobacz także inne fotoreportaże Esosa
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Z archiwum esos`a: Huta Zabrze - kochanka moja - śląskie Nasze Miasto

Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto