Z początkiem lutego 2009 poprawiła się nieco pogoda. Nie trzeba było długo czekać - od razu zagotowała mi się w żyłach krew, w skroniach zapulsowały pomysły, a koniuszek palca wskazującego zaświerzbił radośnie. To mogło oznaczać tylko jedno - organizm już się szykował do wyprawy w plener.
Celem wyprawy miała być koksownia Jadwiga. Miejsce, o którym już wielokrotnie słyszałem, które wielokrotnie mignęło mi gdzieś na zdjęciach, a zarazem miejsce, które... wielokrotnie omijałem w moich plenerowych planach. Tym razem jasno i wyraźnie Jadwiga stanęła na liście nocnych obiektów.
Zobacz również: Z archiwum esos'a: Cementownia Grodziec |
Co wiedziałem o Jadwidze do tej pory? Tyle, że to jest koksownia. Jeśli koksownia, to pewnie ma coś wspólnego z koksem. I podobno to właśnie od koksowni tak śmierdzi. Nie wszystko okazało się prawdą.
W plener ruszyliśmy grubo po godz 20:00. Uzbrojeni w statywy oraz pozostałe niezbędne precjoza, skierowaliśmy samochód w stronę
Biskupic. Dzielnica owa, niezmiennie po zmierzchu oferowała przejeżdżającym widoki rodem z filmów o przygodach Freedy`ego K. Minęliśmy zabudowania, szpital górniczy, a po chwili skręciliśmy z głównej drogi zagłębiając się w złowieszczy mrok.
Szczęśliwie dotarliśmy w pobliże Jadzi. Jako parking posłużył nam plac obok ruin Domu Kawalera (niestety, nie było mi dane poznać się z tym budynkiem osobiście). Wdrapaliśmy się na stosy cegieł szukając dobrego miejsca pod statywy i... zamarłem.
Wiele słyszałem o baterii koksowniczej, jednak rzeczywistość przerosła moje wyobrażenia. Słysząc 'cholernie duża maszyneria', nie spodziewałem się, że chodzi o urządzenie wielkości kamienicy(!), które... jeździ
Ochłonąwszy nieco, rozstawiłem się ze sprzętem. Widok był fascynujący...
Cały kompleks bez mała nieustannie pracował, drgał. Budynki co chwilę to pobłyskiwały w moją stronę płomiennym ślepiem, to znów wydychały z siebie kłęby ognia i dymu.
Nagle coś zaczęło się dziać. Koksownia drgnęła. Wbrew zdrowemu rozsądkowi, jeden z budynków zaczął się przemieszczać... Niedługo potem w stronę innej części zabudowań, podjechały wagony z wkładem. Nastała cisza. Ułamek sekundy później, eksplozja pary zaczęła pochłaniać część zabudowań. Koksowniczy kolos pokazał kwintesencję swojej potęgi.
Zobacz również: Koksownia Jadwiga, fotofelieton Michała Grossy |
Po kilkudziesięciu sekundach para zaczęła się rozchodzić w powietrzu...
***
Przeczekaliśmy trzy takie cykle. I nie śmierdziało.
Z pewnością tam wrócę, to było jedynie zapoznanie się z Panią Jadzią. Trzeba poznać ją lepiej. Poprawić zdjęcia. Poszukać kolejnych fascynujących momentów w cyklu pracy koksowni.
***
Zobacz wideo Internautów na temat koksowni Jadwiga:
MM poleca szczególnie:
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?