- Autostrady i drogi ekspresowe mają tak wysoki standard i są na tyle bezpieczne, że podniesienie na nich dopuszczalnej prędkości miałoby sens - uważa Mariusz Sebastian Witczak, przewodniczący senackiej Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej. To ona wspólnie z Komisją Gospodarki Narodowej przedstawiła projekt nowelizacji obecnych przepisów.
Optymizmu polityków nie podzielają jednak ani policjanci, ani specjaliści od bezpieczeństwa na drogach. Wprawdzie przyznają, że na autostradach wypadków jest u nas zdecydowanie mniej niż na innych trasach, ale wciąż daleko nam do zachodnich standardów.
- Na naszych autostradach jest cztery razy więcej wypadków śmiertelnych niż w Niemczech, choć tam nie ma żadnych odgórnych ograniczeń prędkości - mówi dr inż. Kazimierz Jamróz z Fundacji Rozwoju Inżynierii Lądowej. - Ta różnica nie wynika z gorszego stanu naszych autostrad. Po prostu polscy kierowcy zachowują się nieodpowiedzialnie.
Robert Terepacz ze śląskiej drogówki dodaje, że przyczyną zdecydowanej większości wypadków na autostradach jest nadmierna prędkość.
Zdaniem ekspertów, forsowane przez Senat zmiany nie poprawią przepustowości autostrad ani ekspresówek, bo optymalna pod tym względem prędkość to 70-80 km na godz. Nie sprawią też, że ci kierowcy, którzy dziś nie stosują się do ograniczeń, przestaną być piratami drogowymi.
- Boję się, że po prostu wszyscy przyśpieszą - alarmuje Jamróz. - A każde zwiększenie prędkości zwiększa liczbę wypadków. Podniesienie dopuszczalnego progu ze 130 na 140 kilometrów na godzinę sprawi, że liczba ofiar, które zginą w wypadkach na autostradach może wzrosnąć nawet o 25 procent.
I przypomina, że już dziś średnia prędkość samochodu na polskiej autostradzie wynosi 160 km na godz., czyli o 30 więcej niż pozwala prawo.
- Dlatego myśląc o zmianach, planujemy też uszczelnienie systemu monitorowania prędkości - obiecuje senator Witczak.
Na autostradzie jesteś najbardziej bezpieczny, gorzej na drogach krajowych
Najbezpieczniejsze drogi w województwie śląskim to odcinek autostrady A1 między Gliwicami-Sośnicą a Bełkiem oraz trasa S-86 między Katowicami a Sosnowcem. Według danych Fundacji Rozwoju Inżynierii Lądowej (obejmowały one lata 2007-2009) ilość wypadków śmiertelnych oraz tych, w których podróżni zostają ciężko ranni jest bardzo mała w stosunku do ilości przejeżdżających tamtędy samochodów. Troszkę gorzej - choć nadal bardzo przyzwoicie - wypadł śląski odcinek autostrady A4, fragment "wiślanki" z Katowic do Żor, trasy ekspresowej S1 z Dąbrowy Górniczej do Tychów oraz dojazd do Zwardonia drogą krajową nr 69. Na drugim końcu tej klasyfikacji uplasował się odcinek "wiślanki" na południe od Żor, większość dróg krajowych wyprowadzających ruch z Lublińca, Rybnika i Częstochowy, DK 69 między Bielskiem-Białą a Żywcem, a także dojazdy do czeskiej granicy w Chałupkach. Tam ryzyko śmierci lub ciężkich obrażeń zostało określone jako duże lub bardzo duże.
130
kilometrów na godzinę - tyle wynosi obecnie dopuszczalna prędkość na autostradzie
160
kilometrów na godzinę - z taką średnią prędkością jeżdżą kierowcy po polskich autostradach
15
osób zginęło w ubiegłym roku na autostradach A4 i A1 w województwie śląskim
140
osób zginęło w pierwszych sześciu miesiącach tego roku na drogach regionu (na autostradzie tylko 1)
echodnia Policyjne testy - jak przebiegają
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?