Za radą GPS zamiast do Świętochłowic trafił do... lasu

Ojciec wysłał go w interesach do Kędzierzyna-Koźla, skąd miał wrócić do Świętochłowic. I właśnie w drodze powrotnej stało się coś nieoczekiwanego. Kobiecy głos z nawigacji satelitarnej wyprowadził go w pole, albo raczej do lasu... 25-latka zziębniętego, po wielu godzinach poszukiwań uratowali policjanci z komisariatu w Pyskowicach. Do zdarzenia doszło w nocy z 19 na 20 stycznia.

- Z uwagi na brak rozeznania w przebiegu dróg transportowych w powiecie gliwickim, młodzieniec postanowił kierować się wskazaniami elektronicznego systemu. Słuchając więc kobiecego głosu wirtualnej przewodniczki trafił do miejscowości Łany, potem Poniszowice. I, gdzieś w rejonie tych miejscowości, zjechał z głównej drogi - informuje podkom. Marek Słomski, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Gliwicach.

Następnie, 25-letni kierowca wjechał wprost do lasu, w którym samochód odmówił posłuszeństwa i utknął w śniegowej zaspie. - Młody „voyager” telefonicznie skontaktował się z ojcem, prosząc o pomoc, jednak nie umiał opisać, gdzie się znajduje. W końcu zadzwonił na policję. Rozpoczęły się poszukiwania zaginionego w czasie i przestrzeni podróżnika, tym bardziej że temperatura spadła do około –10 stopni Celsjusza… Policjanci pozostawali w kontakcie ze świętochłowiczaninem - dodaje rzecznik.

Przełom nastąpił o godzinie 4.00 nad ranem, gdy patrol policji dotarł do zagubionego mężczyzny i zastał go całego i zdrowego.

Policja apeluje do kierowców, by nie wierzyli we wszystko, co wskazują im mapy w systemach nawigacji satelitarnej. - Nie należy jedynie zawierzać coraz to nowocześniejszej elektronice, gdyż nic nie zastąpi własnej dobrej orientacji w terenie. Szczególnie, gdy wybieramy się w podróż drogami, których nie znamy - radzą policjanci.