Przyznamy się szczerze, że zaintrygowała nas trochę nazwa restauracji na pl. Wolności. No bo czego można się spodziewać po lokalu, który nazywa się "Zakonnicy"? Herbaty ziołowej, miodu, warzyw i ascetycznego wystroju? Jak się okazuje, nazwa to tylko zasłona dymna.
Wątpliwości rozwiewają sami właściciele restauracji, którzy na swojej stronie internetowej piszą: "Nasz lokal nie ma nic wspólnego z ascezą, umartwianiem i klasztornymi murami. Wręcz przeciwnie, od zakonników przejęliśmy to co najprzyjemniejsze dla ciała i ducha, a drzwi naszej restauracji są szeroko otwarte dla miłośników znakomitej kuchni, dobrej zabawy i niezwykłej, tajemniczej atmosfery".
Od razu trzeba stwierdzić, że trochę przesadzili. Muzyka w stylu zespołu "Era" i piosenki "Ameno" czy obrazy przedstawiające mnichów to chyba za mało na stworzenie tajemniczej atmosfery. Wystrój pubu nie przypadł nam do gustu. W jednej z sali czuliśmy się jak w saunie. Nie to, żeby było tu tak gorąco. Po prostu ściany są obłożone drewnem.
Kolejna sprawa to jedzenie. Jest smaczne, ale drogie. Zdziwił nas sposób podawania lodów. Może jesteśmy staroświeccy, ale lubimy je jeść z pucharków. Jednak tym razem lody dostaliśmy na dużym talerzu. No cóż, może tak jadają mnisi.
Plusy:
- profesjonalna i miła obsługa
- dobre położenie, lokal mieści się w ścisłym centrum miasta
- smaczne jedzenie
Minusy:
- nie jest to tania restauracja
- surowy i nieciekawy wystrój
- muzyka (może tylko nam nie przypadła do gustu?)
Jak się ubrać?
Nikogo w zakonnym habicie tu nie widzieliśmy, chociaż na ścianie wiszą rysunki przedstawiające mnichów. Także strój zakonnika dobrze by się tu komponował. Niemniej jednak jeśli wybierzesz się tu w garniturze, to nikt nie będzie zdziwiony.
Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?