Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zmarł członek Sonderkommando, Henryk Mandelbaum

Redakcja
– Nie mam wykształcenia, przeszedłem uniwersytet życia - mówił studentom Henryk Mandelbaum, były więzień Auschwitz i członek Sonderkommando. Wczoraj zmarł, miał 85 lat.

- Otrzymałem numer 181970, zamałe ubranie, za które w dodatku mnie zbito i zaciągnięto przed krematorium. Trafiłem do piekła - opowiadał studentom Henryk Mandelbaum. Zmarł wczoraj.

Henryk Mandelbaum był ostatnim żyjącym członkiem specjalnej grupy roboczej Sonderkommando. Jego praca polegała na m.in. zagazowanych współwięźniów z komór gazowych i spalaniu tych ciał w piecach krematoryjnych. - Nikomu nigdy nie życzyłbym takiej pracy - mówił.

Przyszedł na świat w roku 1922. - Urodziłem się w rodzinie wyznania mojżeszowego. Matka była Estera a ojciec Dawid - mówił o sobie podczas spotkania ze studentami Uniwersytetu Śląskiego. Często spotykał się właśnie z młodymi ludzmi, opowiadał o tym co przeżył, bo jak mówił - O tym trzeba mówić. Nie walczyć bronią, ale ustami, żeby nic się nie powtórzyło. Sam również oprowadzał wycieczki po obecnym muzeum Auschwitz-Birkenau.

Do Oświęcimia trafił w maju 1944 roku i został przydzielony do bloku numer 13 gdzie mieścili się pracownicy Sonderkommando. - Z bloku 13 przydzielono mnie do pracy w krematorium nr 5. Tam się paliło dzień i noc, wszędzie było czuć swąd spalonego mięsa - opowiadał Mandelbaum.

Brał udział w przygotowaniach do buntu pracowników krematorium numer IV z 7 października 1944 roku ale ako jednemu z nieliczych udało się przeżyć. Pracował wtedy w innym krematorium. - Najgorszemu wrogowi nie życzę takiej pracy - mówił. Dotrwał do ewakucji obozu w styczniu 1945 roku, a z marszu ewakuacyjnego uciekł w okolicach Jastrzębia-Zdroju.

Po wojnie zamieszkał w Gliwicach. Zajmował się różnymi rzeczami, był kierownikiem oddzialu przedsiębiorstwa handlowego, później hodował lisy a na koniec przez piętnaście lat jeździł bagażową taksówką.

- To wielka strata dla całej ludzkości - mówi

Dariusz Walerjański

, historyk, współpracownik Żydowskiego Instytutu Historycznego - Strasznie żałuję, bo to był wielki człowiek, po którego słowach nie można było nic powiedzieć, nawet przepraszam. Milczenie było jedyną odpowiedzią na jego opowieści - dodaje Walerjański.

Podczas pogrzebu żałobnicy odmówią modlitwę za zmarłych Kadisz, zaczynającą się od słów Jitgadal wejitkadasz szme raba (Niech będzie wywyższone i uświęcone Jego wielkię Imię).

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto