Nic w tym dziwnego, bo przecież nie od dziś wiadomo, że niemowlak sam reguluje sobie kalendarz posiłków. Ona jednak włączyła do repertuaru swoich nocnych sztuczek kolejne – tuż po posiłku zasypia w miarę szybko, ale tylko w łóżku rodziców.
Jeśli do tych zwyczajów dodamy pobudkę o piątej rano, którą zawdzięczam zmianie czasu z letniego na zimowy, to wychodzi, że w sumie nie wypełniam dobowej normy ośmiu przespanych godzin, które są podobno niezbędne do życia.
Ale ja żyję, a odkąd zaczął się puchar świata w siatkówce, nawet przestałem narzekać. W niedzielę na przykład dzieciak obudził mnie na mecz Polek z Dominikaną. Przewinąłem pieluchę (spoglądając kątem oka na telewizor), zrobiłem herbatkę dla malucha, aromatyczną kawę dla siebie i zasiadłem w fotelu.
Obejrzeliśmy z córką mecz (niestety przegrany), a przy okazji mała trochę się zdrzemnęła...
Już wczoraj zacierałem ręce na dzisiejszy poranek, bo przecież o 4.30 nasze dziewczyny grały z Kubankami. Znając zegar biologiczny mojej półrocznej córeczki przypuszczam, że obudzi mnie mniej więcej na końcówkę pierwszego seta.
Wiem, że spokojnie przetrę zaspane oczy i z uśmiechem zmienię jej pieluchę. Potem zaparzę sobie kawę, a dzieciakowi herbatkę i będziemy trzymać kciuki za dziewczyny grające w dalekiej Japonii.
A tak swoją drogą, gdyby nie zwyczaje mojej małej Igi, nigdy nie zmusiłbym się do wstawania o tak barbarzyńskiej godzinie i trochę emocji sportowych niewątpliwie by mnie ominęło...
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?