Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zostaw za sobą Babilon – wywiad z Marcinem Galasem, wokalistą zespołu Tomato

Redakcja
Roots, rock, reggae to muzyka, którą grają Pomidory. O zespole, koncertowaniu i o sobie opowiedział nam Marcin Galas. Zainteresowanych dodatkowo zapraszamy na www.tomato.art.pl

Tomasz Kazanecki: Skąd pomysł na założenie zespołu?

Marcin Galas: Na początku były trzy osoby. Połączyła nas przyjaźń, wspólne pasje i zainteresowania. Przede wszystkim przyjaźń sprowokowała to, że chceliśmy zacząć coś robić na gruncie muzycznym. Mieliśmy do dyspozycji 3 gitarki i tak oto w trakcie jam-session zaczęły powstawać fajne improwizacje. Niedługo później postanowiliśmy sformalizować naszą działalność – i powołaliśmy do życia Tomato. Obecnie zespół liczy sześć osób.

Dlaczego właśnie taki, a nie inny gatunek muzyczny?

Wspólne granie obfitowało w różne gatunki. Każdy miał jakieś swoje inspiracje. Główny nacisk na reggae wyszedł z mojej strony. Zaczęło się od tego, że słuchałem Dżemu, który w swoich kawałkach ma nuty reggae’owe. Ten rytm jakoś wpadł mi w serducho i zacząłem poszukiwać dalej – Marley i kierunek roots. Poza tym nasz rejon to dobry grunt do grania tej muzyki. W naszej twórczości pojawia się też sporo elementów rocka, wynika to z poszukiwania oraz wpływu innych gatunków, bliższych pozostałym członkom zespołu. Chcemy jednak trzymać się nurtu roots-reggae.

Nie myśleliście nigdy o poszerzeniu zespołu?

Myśleliśmy. Uważam, że do grania roots obecny skład by wystarczył. Najważniejsza jest aranżacja i przestrzeń w utworze. Swojego rodzaju surowość wcale nie jest zła. Najbardziej zależałoby mi na stworzeniu chórku oraz dodania klawiszy. Może dęciak – kto wie. Zobaczymy – jesteśmy otwarci na współpracę.

Opowiedz o nagrywaniu płyty – było ciężko? Co byś poradził młodym zespołom, dopiero zaczynającym stawiać pierwsze kroki?

Nagrywanie to sporo intensywnej pracy w określonym czasie. Każdy miał swoją robotę. Praca w studiu to dla mnie przyjemność, jeśli się robi, to co się lubi, to spływający pot po czole nie jest w stanie przeszkodzić. Natomiast każdy, kto chce grać powinien szukać swojej szansy. Warto zgłosić się do odpowiedniej komórki przykładowo w urzędzie miasta. Są różne możliwości np. fundusz kulturalny. No i trzeba mieć jakiś materiał, żeby zdobyć zainteresowanie.

Jaka jest atmosfera na waszych koncertach? Co chcecie wyrazić waszą muzyką?

Na koncertach jest OK. Frekwencja zawsze wystarczająca. Nawet jak jest mało osób, to nie ma znaczenia. Najistotniejsze jest to, że możemy komuś sprawić radość, bo jest na koncercie. Nie pozwalam, żeby odbiorca pozostał bierny. Zachęcam do zabawy i robi się pozytywna zadyma. Muzykę kierujemy do każdego kto słucha. Tworząc kawałki kładziemy nacisk na tekst i przekaz. Śpiewam o tym, co gra w naszych serach, a jest to umiłowanie prawdy i pójście drogą miłości.

Jak wyglądają wasze próby? Nie ma z tym problemu, skoro każdy z was na co dzień ma swoją pracę i rodzinę?

Próby to ciężka sprawa, każdy z nas ma rodzinę i dzieci. Po wcześniejszym dogadaniu się, jest info – jest próba. Ciężko jest spotykać się co tydzień. Z reguły jest tak, że pogramy kilka godzin na maxa. Czasami między nami zdarzają się spięcia, ale generalnie wszystko jest poukładane. Każdy ma na względzie drugą osobę. Poza tym nie jest to źródło zarobków – tylko pasja i nastawienie na innych.

Bycie wokalistą i twarzą zespołu to łatwa sprawa? Nie miałeś z tym nigdy problemów?

Nigdy nie było specjalnego paraliżu. Wiadomo, pierwsze koncerty były nerwowe, ale im dłużej, tym człowiek nabiera pewności siebie. Przyszło to naturalnie. Nikt nie chciał śpiewać, to się zgłosiłem (śmiech). Pierwszy zacząłem mówić o zespole. A że nikt nie powiedział mi żebym nie śpiewał, dlatego zaryzykowałem.

Gdzie was można zobaczyć w najbliższym czasie?

26 sierpnia na rynku w Mysłowicach gramy koncert charytatywny organizowany na rzecz powodzian. Później zagramy w Krakowie na Przystani Wawel. Koncert odbędzie się podczas rejsu statkiem po Wiśle. Są fajne klimaciki – Smok powoli zaczyna zapuszczać dready, jest akceptacja z jego strony. Poza tym myślimy o nowej płycie. Zachęcam też do śledzenia naszej witryny internetowej. Trójkolorowe pozdrowienia – zostawcie za sobą Babilon!

od 7 lat
Wideo

Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto