Alarm MM: Turyści "wykolejeni" przez PKP

Kłopoty podróżnych udających się pociągiem z Katowic do Bielska-Białej zaczęły się już na stacji... Katowice. Pasażerowie usłyszeli komunikat, że pociąg w dniu dzisiejszym nie kursuje. Mieli skorzystać z pociągu, który jechał do Wisły. W Pszczynie mieli się przesiąść na pociąg, który miał ich zabrać do Bielska.

Jakież było zdziwienie pasażerów gdy okazało się, że pociąg owszem był ale odjechał 3 minuty wcześniej, pusty.

- Spóźnię się do pracy. To niebywała bezczelność. Pociąg miał na nas czekać a pojechał prawie pusty! - grzmiał Tomasz Juszkiewicz z Tychów.

- Taka sytuacja faktycznie mała miejsce. Nie wiem dlaczego tak się stało. Pociąg powinien czekać na podróżnych w Pszczynie, a kierownik tego pociągu wiedział, że na trasie są opóźnienia - mówi w rozmowie z MM Silesią Beata Szczerek, rzecznik prasowy PKP PR w Katowicach.

Na miejscu pasażerom udało się ustalić, że zawinił czynnik ludzki i błąd popełnił dyżurny ruchu, który nie chciał rozmawiać z pasażerami. Ci grożą procesami o odszkodowanie. Tą wersję potwierdza Szczerek. - Faktycznie dyżurny ruchu odprawił pociąg. Jest to dla mnie niezrozumiała sytuacja gdyż wszyscy mogą się komunikować ze sobą i przekazywać na bieżąco komunikaty - mówi Szczerek.

PKP zapowiada, że zbada sprawę a winni zostaną ukarani. - Możemy tylko przeprosić naszych klientów za zaistniałą sytuację. Oczywiście wszystkie zażalenia i skargi złożone na piśmie również rozpatrzymy - mówi rzecznik.

Pasażerowie odjechali z Pszczyny z 50-minutowym opóźnieniem. Cała sytuacja miała związek z remontem prowadzonym na odcinku Tychy - Pszczyna. W związku z nim powstają opóźniania a część pociągów odowłono. Wszystko ma wrócić do normy w przyszłym tygodniu. - Zakończenie prac przewidziane jest na 10 lutego - informuje Szczerek. Do tej pory podróżni muszą się uzbroić w cierpliwość.