Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Byzuch" - prawdziwe oblicze Ślązoka

Redakcja
18 marca w orzeskim MOKu odbył się wieczór z filmem Eugeniusza Klucznioka. Zgromadzeni Orzeszanie mieli okazję obejrzeć jego najnowszy film pt.” Byzuch”. Jest to film Ślązaka o Śląsku i po Śląsku. Jedną z głównych ról grał Jerzy Cnota.

Film "Byzuch" jest komedią. Opowiada on historię przyjazdu Polaka po 25 latach spędzonych na obczyźnie. Jorg, w tej roli Jerzy Haberstroch przyjeżdża, z Niemiec ze swoim przyjacielem Andreasem – Andrzejem Dominem.


Polecamy również: O ogrodach, tych czarnych i zielonych

W filmie złamany jest stereotyp Polaka i Ślązaka jako biedaka. Popularnie mówi się że Niemiec jest bogaty, a w filmie sytuacja jest odwrotna. Niemiec przyjeżdża mercedesem do przyjaciela Gienka – w rolę wcielił się sam reżyser Eugeniusz Klucznik, który również ma mercedesa, a na dodatek nowszej klasy. Polski Niemiec przywiózł telewizor, gdy zaś wszedł do pokoju stała tam plazma. W filmie Niemiec bardzo lubi piwo, ale nie niemieckie tylko polskie. Praktycznie przez cały czas trwania filmu jest pod wpływem tego trunku.

W filmie drugiego przyjaciela gra Jerzy Cnota. Perypetie wszystkich znajomych ciągną się przez komiczne i śmieszne sytuacje. Jerzy i Gienek zabierają swoich Niemieckich przyjaciół na wycieczkę po Śląsku. Podczas niej pokazują im zamek w Chudowie oraz m.in. lecą starym radzieckim 50-letnim samolotem.

Podczas spotkania reżyser potwierdził, że gdy kręcono tę scenę, był to naprawdę taki radziecki samolot nie było w tej scenie żadnego fotomontażu. W filmie dość ciekawą postać zagrał Grzegorz Stasiak- księdza Maryjna, który śledzi niewiernych parafian. Film zakończył się wspólnym "świniobiciem" podczas, którego wszyscy aktorzy spotykają przy krupnioku szyneczce i ogórku kiszonym. Nie zabrakło także "halby" czyli wódki.

Po 99 minutach oglądania publiczność zgromadzona w Miejskim Ośrodku Kultury w Orzeszu była pod wrażeniem. Film ukazywał prawdziwe oblicze Ślązaka i Śląska bez przerysowania, a z humorem. Chociaż dialogi w filmie prowadzone są w gwarze śląskiej, to nawet podczas Festiwalu w Gdyni został zrozumiany przez widzów. Drobne wpadki dźwiękowe, gdy szczekanie psa zagłuszało aktorów można wybaczyć bo były bardzo rzadkie, cały obrazek bardzo przyjemny dla oka i ucha. Film złamał stereotypu Śląska i Ślązaka a to jest dla tego regionu bardzo ważne. Powstanie coraz większej ilości filmów w gwarze śląskiej świadczy o coraz większym zainteresowaniu śląszczyzną. Reżyser nie chciał zdradzić jaki będzie jego następny film. Jednego możemy być pewni dotyczyć będzie on Górnego Śląska.


MM poleca:

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto