Królik Bugs i pisk butów, czyli koszykówka według Ewy Farny

Mecz Gwiazd koszykówki, który odbędzie się w sobotę w Katowicach, to nie tylko emocje związane z konkursem wsadów, rzutów za 3 punkty i samym meczem. To również wrażenia artystyczne, które w tym roku na najwyższym poziomie**zapewni Ewa Farna.

Poniżej zamieszczamy wywiad z młodą wokalistką, którego tematem przewodnim jest koszykówka.
Wiem, że planowała Pani studiować w USA produkcję muzyczną. W Stanach wielką popularnością cieszą się takie rozgrywki jak NBA, NHL czy NFL. A sama koszykówka jest jedną z głównych dyscyplin narodowych. Czy mieszkając w Stanach, zaczęłaby Pani odwiedzać hale koszykarskie?

- Po maturze szykuję się na studia prawnicze albo w Czechach, albo w Polsce. Na razie brzmi to dość nierealnie, ale spróbować można. I chcę tego. Rozważam także studia na Berklee College of Music, właśnie na wydziale produkcji muzycznej, jednak najpierw chciałabym ukończyć „normalne” studia. Gdybym kiedyś miała taką okazję, to na pewno wybiorę się na mecz koszykówki w USA. Królik Bugs i Michael Jordan zachęcili mnie wystarczająco.

Wiem, że jeździ Pani na rowerze, nartach, dużo biega, grywa w siatkówkę i tenisa, ale czy zdarzyło się Pani grać kiedyś  w koszykówkę?

- Brakuje mi teraz czasu na cokolwiek, na sport też. Albo koncertuje, jestem w aucie, pociągu, samolocie, albo się uczę lub śpię. W koszykówkę grałam ostatnio w szkole na lekcjach gimnastyki. Cieszę się jednak, że za parę dni będę miała możliwość zobaczenia prawdziwego meczu.

POLECAMY!
Andrzej Pluta o Meczu Gwiazd	Kto zagra w meczu Północ-Południe?

Mecz Gwiazd Tauron Basket Ligi nie jest Pani pierwszym kontaktem z koszykówką. W ubiegłym roku podczas Memoriału w Raciborzu uświetniła Pani swoim koncertem Turniej Koszykówki Ulicznej. Czy miała Pani okazję obserwować rywalizację pod koszem? Coś lub ktoś zapisał się szczególnie w Pani pamięci?

- Niestety nie oglądałam wtedy, nie było na to w ogóle czasu. Tym bardziej  cieszę się, że może tym razem poczuję tę atmosferę, zwłaszcza że będę koncertować przed i po meczu.

Czy była Pani kiedyś na meczach Polskiej Ligi Koszykówki? A może oglądała Pani tylko w telewizji?

- Mieszkam po czeskiej stronie, więc mam mało okazji do oglądania na żywo polskich sportowców.  Mój tata jednak chętnie ogląda mecze, szczególnie międzynarodowe w TV. Na mnie wielkie wrażenie wywarły mecze pokazowe, to jest naprawdę widowiskowe - podziwiam!

Jednym z Pani ulubionych sportowców jest Roger Federer. A czy ma Pani ulubionego koszykarza?

- Federer to przystojniak. Kiedy grałam zawodowo w tenisa, był  moim faworytem. A z koszykarzy - Michael Jordan, to jedyne nazwisko, które obiło mi się o uszy. Myślę, że w Katowicach na Meczu Gwiazd będę miała okazję poznać kolejnych i być może któryś stanie się moim ulubieńcem.

Ma Pani na swoim koncie już wiele nagród muzycznych. Czy można porównać rywalizację pomiędzy artystami na scenie i listach muzycznych do rywalizacji sportowej?

- Myślę, że to jednak co innego. W muzyce raczej nie ma dla mnie wygranych, nie chodzi tu o rywalizację. Większe znaczenie mają inne aspekty. Każdy, kto znajdzie słuchaczy, czuje, że odnalazł swoje miejsce  i rację bytu - i wtedy jest fajnie i kolorowo. W śpiewaniu nie ma konkurencji, chodzi tylko o to, co się komu podoba. Nie ma mety, która decyduje o tym, kto zwycięża.

Grywa Pani na perkusji i na gitarze. Czy to Pani sposób na rozładowanie energii? A może ucieka Pani w sport? Co wyzwala w Pani więcej endorfin?

- Tak, to są emocje i to wielkie! Gra na perkusji to szczególne rozładowanie energii, na pewno i fizycznej. A w sport znowu mam w zamiarze uciekać, jak tylko uda mi się wydostać spod tej ilości książek.

Pani koncert w Spodku z okazji Meczu Gwiazd Tauron Basket Ligi to występ przed i po pojedynku koszykarskim. Czy możliwość obejrzenia najlepszych koszykarzy polskiej ligi wyzwala w Pani dodatkowe emocje?

- Uważam, że ludzie przychodzą na mecz właśnie po emocje, przychodzą, by pokrzyczeć, wyluzować się, pobawić, trzymać kciuki. Mam nadzieję, że mój koncert wzmocni tę atmosferę. Cieszę się, że mogę być częścią tego widowiska! A będę także kibicem uważnie obserwującym rywalizację sportową i wspierającą zawodników.

Planuje Pani stworzenie energetycznego utworu dla polskich kibiców koszykarskich?

- Nie wykluczam tego. Może w przyszłości mi się to uda. Na razie mogę obiecać, że  śpiewając piosenki z najnowszej płyty oraz przypominając wcześniejsze utwory, postaram się dołączyć tę najlepszą energię, która jest we mnie!

Jakie jest Pani pierwsze skojarzenie z hasłem: „koszykówka”?

- Twarda pomarańczowa piłka, wysocy gracze, koncentracja, i pisk butów.

Niewiele dyscyplin sportowych jest tak blisko subkultury młodzieżowej i muzyki jak koszykówka. Najczęściej kojarzona bywa z hip-hopem, freestylem, breakdancem itp. Czy uważa Pani, że łączenie showbiznesu ze sportem to dobry kierunek?

- Na pewno! Sport to dyscyplina, treningi, sukcesy i porażki, radość i smutek. Praca w grupie, odpowiedzialność. Jednym słowem, super zahartowanie do prawdziwego życia! A połączenie tego z muzyką, tańcem i stylem życia sprawia, że koszykówka jest jeszcze bliższa młodzieży. To doskonały pomysł na promocję każdej z tych dziedzin życia. Taka symbioza jest jak najbardziej wskazana.
Każdy, kto chciałby mnie posłuchać na scenie w katowickim Spodku i chce dać się porwać sportowym emocjom, powinien przyjść na ten mecz. Ze swojej strony mogę zapewnić, że ten obiekt wypełnimy energią i wielkimi emocjami. Zapraszam.

Z Ewą Farną rozmawiał Tomasz Wiliński - koordynator Biura Prasowego Meczu Gwiazd Tauron Basket Ligi Katowice 2012