MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Nazwy nasze kochane

Grzegorz Sztoler
Są tajemnicze, czasem dziwne, ale są nasze i są niepowtarzalne. Nazwy miejscowości ziemi pszczyńskiej.

Wilkowyje koło Tychów w ostatnich latach, za przyczyną emitowanego w telewizji „Rancza” [który to już sezon?] niewątpliwie sławniejsze stały się od samych Tychów, których przecież część stanowią. Tychy zresztą też intrygują, nie wiadomo za bardzo, jak mówić, „do/z Tychów”, czy „do/z Tych”, a może raczej „do/z tych Tychów”, co zresztą wzbudza zdziwienie przyjezdnych, tak samo jak twierdzenie, że się jest tyszaninem (czyli mieszkańcem Tychów), bo przecież słowniki polecają też formę „tychowianin”..
.
Takich językowych problemów nie sprawa Pszczyna, której nazwa też jest niepowtarzalna i… trudna do wymówienia. Zwłaszcza w powiedzeniu „W Pszczynie na szynie przejechało mysz, a kysz…”

A propos sił nieczystych. Jest w powiecie bieruńsko-lędzińskim miejscowość diabelska, obecnie dzielnica miasta Bierunia. To Bijasowice, których geneza wywodzi się właśnie od „Biesa”, wieś Biesa, który przed wiekami był jej posiadaczem.

Pięknych, prasłowiańskich czasów sięga Bieruń, którego nazwą – ilekroć się ją wymienia – przywołuje się pogańskiego boga Peruna. I jak mówi legenda, ośrodek jego kultu mieścił się na Klemensowej Górce, a słowiańscy kapłani po przepędzeniu ich stamtąd, sprawować mieli dalej ofiary na bieruńskim Kopcu. Nawet jeśli to legenda – a w każdej jest ziarno prawdy – warto ją zachować w pamięci.

Z innej strony ziemi pszczyńskiej warto przytoczyć, żywe powiedzenie, że „gdyby nie Zawiść i Zazdrość, to Gardawice byłyby miastem”. Nieznającym za bardzo geografii naszego regionu przypominam, że wszystkie te miejscowości przynależą do miasta Orzesze.

W starszej wersji tego porzekadła była jeszcze obecna wieś Zawada. I odnosiło się ono jeszcze do wsi Orzesze, które dopiero w 1962 uzyskało prawa miejskie: „gdyby Zawada nie zawadzała, Zawiść nie zawiściła, a Zazdrość nie zazdrościła, to Orzesze by było miastem”. Jak widać zmieniają się czasy, zmieniają i powiedzenia.

„W Suszcu suszczanie suszą siano” – każę powtarzać mojej córce, i ten przekładaniec językowy jest chyba bardziej karkołomny niż ten z pszczyńską myszą…

Nazwy naszych miejscowości są mylone nieraz przez samych mieszkańców ziemi pszczyńskiej. Pewien historyk przypisał pszczyńskiej Porębie rodowód średniowiecznej Poręby koło Oświęcimia. Pewni funkcjonariusze pomylili Studzionkę ze Studzienicami, spierając się z piszącym te słowa, gdzie została popełniona kradzież.

Wreszcie, moja rodzinna wieś, Brzeźce, mylona była i jest dalej z Brzeszczami zza Wisły. I to nawet zdarzało się w Międzyrzeczu, którego aktualnie jestem obywatelem, które znowuż zdaniem części mieszkańców ziemi pszczyńskiej, położone jest koło Bielska-Białej, a nie za janowickim lasem, tuż za ośrodkiem hodowli żubrów.

Nie wspomnę o pszczyńskich Wisłach, Małej i Wielkiej, które nagminnie kojarzone są z Wisłą beskidzką. I już chyba mało kto wie, która była Wisłą Niemiecką [Mała], a która Wisłą Polską [Wielka]…

Bo nazwy, jak ludzie, też się zmieniają – z czasem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak kupić dobry miód? 7 kroków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto