Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PKP: Dworcowe kielichy trzeba wyburzyć!

Redakcja
Temat katowickiego dworca kolejowego wciąż żywy. Obrońcy kielichów mają za sobą już dwie pikiety, PKP zdania jednak nie zmienia i zapewnia, że oryginalne kielichy muszą zostać zburzone.

Tak głośno o katowickim dworcu, który ma być przebudowywany, chyba jeszcze nie było. Obrońcy brutalistycznej hali i słynnych kielichów spotkali się już dwa razy, pikietując przeciwko planom wyburzenia oryginalnej konstrukcji. Ostatnia pikieta miała miejsce w poniedziałek 13 września. Pod dworcem pojawiły się już znicze, a same kielichy symbolicznie opakowano i "wysłano". "Odbiorcami" stali się znani architekci. Więcej o akcjach pod dworcem przeczytać możecie w relacjach Jacka Tomaszewskiego i dudu21.

Pikiety spotkały się natomiast z ostrą reakcją PKP, które nie godzą się na pozostawienie oryginalnych filarów kielichowych, utrzymujących sklepienie katowickiego dworca. Według przedstawicieli spółki chodzi o bezpieczeństwo pasażerów i po raz kolejny wzmiankowane są badania, jakie wykonali eksperci Politechniki Śląskiej. - Konstrukcja ta od wielu lat ulega systematycznej korozji. Wszelkie działania naprawcze jedynie opóźnią negatywne procesy w istniejącej konstrukcji - tłumaczy PKP, powołując się na badania.

Mamy do czynienia z swoistym status quo, zapewnienia zaangażowanych w przebudowę są niezmienne od czasu pierwszych informacji o konieczności wyburzenia kielichów i odbudowania ich na nowo (zgodnie z zapisami pozwolenia na budowę, wydanego przez wojewodę śląskiego, konstrukcja kielichów ma zostać wiernie odtworzona według oryginalnej technologii powstania (materiały, faktura i forma architektoniczna). Z tym z kolei nie zgadzają się obrońcy.

- Katowickie kielichy zostaną odtworzone w obecnej formie, a władze PKP S.A. zastanawiają się nad możliwością utrzymania dużych fragmentów jednego - dwóch kielichów jako swoistego pomnika czasów, w których powstały i kunsztu ich projektantów. Prace budowlane rozpoczną się w ciągu najbliższych tygodni - zapewnia rzecznik Grupy PKP, Łukasz Kurpiewski.

Akcja sztucznie podsycana?

Ostro reaguje Jacek Prześluga, wiceprezes zarządu spółki, który nie pozostawia złudzeń obrońcom kielichów. - Kolejny protest nielicznej grupy obrońców katowickich kielichów nie zmieni decyzji PKP S.A. - stwierdza.

- Sztucznie podsycana akcja Gazety Wyborczej, happeningi czy symboliczna sprzedaż kielichów nakręcają zainteresowanie opinii publicznej i świetnie służą promocji tego miejsca, ale decyzja już zapadła. U jej podstaw leży priorytet bezpieczeństwa osób korzystających z dworca i to w perspektywie najbliższych 50-100 lat, bo na taki okres projektuje się podobne budowle. Nie możemy narażać pasażerów i klientów przebywających na dworcu, a mając rzetelne ekspertyzy wiemy, że takie ryzyko rosłoby z roku na rok. Żaden projektant, żaden inwestor nie podpisze się pod projektem budowli, która może w przyszłości stwarzać zagrożenie dla bezpieczeństwa osób - dodaje Prześluga.

Budowa (i rozbiórka) ruszy**- zapewnia PKP**

Powołując się na raport naukowców Politechniki Śląskiej PKP przytacza, iż obecnym żelbetowym kielichom szkodzą liczne zarysowania, zawilgocenia, przecieki i ubytki w konstrukcji. - W 87% próbek zbrojenia betonowych rdzeni, wyciętych z różnych miejsc konstrukcji, stwierdzono wysoką korozję. "Makroskopowa ocena w sposób niepodważalny potwierdza, że we wszystkich badanych rdzeniach betonowych w całej historii istnienia konstrukcji musiały występować warunki sprzyjające istnieniu korozji" - czytamy w oświadzeniu PKP, które powołuje się na raport  pod którym podpisali się profesorowie Włodzimierz Starosolski i Adam Zybura.

Według samych naukowców, o czym informowała jeszcze w marcu tego roku katowicka Gazeta Wyborcza - ekspertyza została źle zinterpretowana i wyciągnięto błędne wnioski. - Okazało się, że beton konstrukcji jest lepszy, niż zakładano, stal użyta do zbrojenia kielichów jest taka, jak trzeba. Tylko niektóre elementy są lekko skorodowane i trzeba nad tym popracować - wyznał na łamach GW prof. Starosolski, dodając, że kielichy mogłyby stać jeszcze przez wieki, o ile ktoś ich bezmyślnie nie wyburzy. Temat ekspertyzy został poruszony także na wrześnowym spotkaniu pomiędzy inwestorami, a obrońcami konstrukcji. Relację z tego wydarzenia zaprezentowano na profilu "Brutala z Katowic" na Facebooku.

-  Opinie ekspertów nie pozostawiają nam innego wyboru, jak tylko wyburzenie obecnej konstrukcji - twierdzi z kolei Jacek Prześluga. - Rozumiemy sentyment grupy mieszkańców Katowic, rozumiemy żal małej grupy lokalnych architektów, którym nie dane było uczestniczyć w projektowaniu nowego dworca - ale też mało jest w Polsce specjalistów mających doświadczenie w tworzeniu koncepcji zintegrowanych centrów transportowych - nie ma jednak innej możliwości, jak tylko rozpocząć budowę zgodnie z otrzymanym pozwoleniem. Alternatywą jest pozostawienie dworca w stanie niezmienionym, na co już nie chcemy się godzić. Aby jednak dać dowód dobrej woli z naszej strony, w minioną środę, podczas spotkania z grupą protestujących zaproponowałem pozostawienie jednego z oryginalnych kielichów w okolicach nowego dworca lub gdzieś w przestrzeniach samej galerii, jako pomnik-namacalny przykład brutalizmu w polskiej architekturze. Moja propozycja nie zyskała jednak aprobaty protestujących. W ciągu najbliższych tygodni, zgodnie z otrzymanymi dokumentami rozpoczynamy zatem budowę - dodaje.

Obrońcy nie spoczną
Z argumentami PKP wciąż nie zgadza się katowicki architekt,

Robert Konieczny

. - Ciężko winić panów z PKP, są dyletantami. Możemy tylko wzruszyć ramionami - mówi.

- Jedyna rzecz, której trzymał się inwestor, czyli ekspertyza - została obalona. Jej autorzy przyznali, że przyjęto błędne założenia przy wyciąganiu wniosków. Profesor Starosolski przyznał, że kontrukcja spełnia obecne normy i daje jeszcze dodatkowo 15-20 lat zapasu. Wymaga konserwacji, jak każdy obiekt architektoniczny - dodaje.

Architekt ma spory żal do miasta, według niego Urząd nie dba należycie o interesy mieszkańców. - Oddali inwestorowi wszystko bezwarunkowo. Należało ogłosić otwarty konkurs, a nie przetarg. Wtedy mielibyśmy demokratyczne, sensowne warunki. Oni tymczasem zapierali się, że nie mają nic do powiedzenia. Klęczeli na kolanach - mówi.

I zapewnia, że konieczna jest dalsze budzenie świadomości mieszkańców, tylko wtedy Ci przestaną być manipulowani. - Obrońcy to wykształceni ludzie o szerokiej wiedzy. Może warto ich posłuchać? Czy to oszołomy? Wypowiedzi PKP wskazują na jedno - boją się, mają pełne portki strachu. To ludzie słabi, dlatego tak reagują. Same pikiety nic nie dadzą, bo stan świadomości w regionie jest naprawdę nikły. Nie wiemy co tracimy, a inwestor ma w dupie myśl techniczną i dziedzictwo, interesuje go tylko kasa. Złamał prawo, manipulując ekspertyzą. Tymczasem kielichy są w bardzo dobrym stanie - kwituje Konieczny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto