- Zaklejanie naszych plakatów przez tak dużą partię jak Platforma to brak szacunku wobec konkurencji i wobec prawa. W pewnym sensie jest to rodzaj kradzieży, to było nasze miejsce, nasza dykta i nasz plakat. Oczywiście nie zostawiliśmy tego bez reakcji - nie ma wątpliwości Michał Buchta, szef sztabu wyborczego Ruchu Autonomii Śląska.
Kandydat RAŚ do rady gminy Wyry (powiat mikołowski) poinformował o sprawie policję. Niewykluczone, że zajmie się nią także sąd.
- Takie przypadki zdarzają się często, ale zwykle dotyczą miejsc publicznych, na przykład słupów, a nie takich urządzeń, które my stworzyliśmy, jak zawieszona dykta - dodaje Buchta.
O sprawie poinformowany został także sztab wyborczy PO na Śląsku. Jego przedstawiciele przekonują, że sprawą się zajmą i wyciągną konsekwencje. Plakaty Myszora mają zniknąć z miejsc, w których wisieć powinny plakaty kandydata RAŚ.
- Przykre, że młodzi działacze PO swoją polityczną karierę zaczynają od nieczystych chwytów. Cieszy natomiast reakcja ich starszego kolegi, Adama Matusiewicza, który zapowiedział przywołanie ich do porządku - komentuje w rozmowie z Naszemiasto.pl Jerzy Gorzelik, lider RAŚ.
Co ciekawe, praktyka niszczenia plakatów politycznych przeciwników to mimo prawnych obostrzeń, dość powszechne zjawisko w naszym życiu publicznym. Wyborcze reklamy zrywane są najczęściej pod osłoną nocy, gdy trudniej przyłapać sprawców na gorącym uczynku. Przyłapani na gorącym uczynku wandale ponoszą zwykle karę grzywny.
Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
