Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Relacja z koncertu Happysad w Katowicach

Redakcja
Zespół znany z takich hitów, jak „Zanim pójdę” czy „Nostress” wydał niedawno nową płytę i zawitał z koncertem promocyjnym także do Katowic. Panowie z Happysad, bo to o nich mowa, wystąpili w miniony weekend w Mega Clubie.

Sympatyczna piątka ze Skarżyska Kamiennej swoją przygodę z muzyką zaczęła 14 lat temu w kapeli pod intrygującą nazwą Hard Core'owe Kółko Filozoficzne. Debiutancka płytę wydali jednak dopiero w 2004 r. już jako happysad i momentalnie zdobyli serca słuchaczy oraz podbili listy przebojów.

Od czasu ukazania się „Wszystko jedno”, w przeciągu pięciu lat wydali kolejne trzy long playe: „Podróże z i pod prąd”, „Nieprzygoda” oraz najnowsze wydawnictwo, które ukazało się 19 października – „Mów mi dobrze”.

Niedzielny wieczór, Katowice. Mega Club powoli zapełnia się ludźmi. Silna reprezentacja młodych ludzi w wieku gimnazjalno-licealnym tłoczy się pod sceną, nieco starsi trzymają się z boku, państwo w kwiecie wieku pozostali całkiem z tyłu. Zespół wychodzi na scenę, tłum nastoletnich dziewcząt piszczy, młodzi zbuntowani skaczą w rytm muzyki, klub wypełnia się dźwiękami, ale coś jest nie tak – muzyka brzmi źle.

W Mega Clubie niestety często zawodzi nagłośnienie, tym razem jednak nie to było głównym problemem. Kuba „Quka” Kawalec – frontman zespołu, miał wyjątkowego pecha podczas koncertu - kilka, jak nie kilkanaście razy zrywał strunę podczas grania, przez co wykonywane utwory, delikatnie mówiąc, nie brzmiały tak, jak powinny. Pełen uroku osobistego wokalista przyjął to z rozbrajającym (zwłaszcza damską część publiczności) dystansem, ale nie w sposób ukryć, że ten niemiły wypadek totalnie rozłożył brzmieniowo koncert.

Mimo problemów, happysad zafundował swoim fanom szczegółową prezentację dorobku z najnowszej płyty. Jest to całkiem zrozumiałe, zważywszy, że jest to trasa promocyjna, jednak nowe utwory nie do końca sprawdzają się na żywo. W sporej mierze spokojne, nieco refleksyjne, nie są czymś, czego oczekują dzieciaki przychodzące poskakać na koncercie. Widać to było zwłaszcza po niezwykle ciepłym odbiorze starszych utworów, na czele z „Ja do Ciebie”, „Zanim pójdę”, „Łydka”, „Piękna” czy „Noc jak każda inna”, w której pojawił się ukłon w stronę Grabaża i Strachów Na Lachy – w pewnym momencie zespół radośnie zaintonował fragment „Raissy”. Podobnie później w inny utwór wpleciono „Hahahaczyk” zespołu Akurat.

Z „Mów mi dobrze” wyróżniło się kilka piosenek, które wyraźnie przodują także w wersji studyjnej. Świetnie wypadł utwór tytułowy, publiczność szalała przy „W piwnicy u dziadka”, długo skandowaniem domagała się pięknego „Nie ma nieba”, a występ świetnie zakończył kawałek, wieńczący również płytę – „My się nie chcemy bić”.

Happysad to zespół, którego przyjemnie się słucha i choć trudno jest nie polubić tak sympatycznych muzyków, koncert w Mega Clubie pozostawił wiele do życzenia. Mając w pamięci wcześniejsze występny, można jednak, mam nadzieję, liczyć na to, że zagrają u nas jeszcze nie raz w dawnym, dobrym stylu.


MMSilesia: Nasze akcje, relacje i patronaty



Kobiety i auta na Summer Cars

Piękny FotoDej w zajezdni

Stare graty też są seksowne!
od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto