Do tragedii doszło tuż przy wyjściu ze sklepu, niedaleko stoiska mięsnego. Jako pierwsza mężczyznę próbowała reanimować sprzedawczyni. Ona też wezwała pogotowie. Lekarz stwierdził zgon i wezwał policję.
Mimo śmierci mężczyzny, sklep nie został zamknięty a klienci musieli mijać zwłoki, leżące przy wejściu aż do przyjazdu samochodu pogrzebowego. Oburzeni tym faktem zgłosili sprawę do dziennikarzy "Gazety Wyborczej".
- Pracownicy działali pod wpływem emocji i zawinił czynnik ludzki. Biję się w piersi, bo sklep rzeczywiście powinien zostać zamknięty - tłumaczył się rzecznik sieci "Biedronka" - Paweł Tymiński dla portalu gazeta.pl.
Czytaj również: Czy zanieczyszczone soki z Hiszpanii trafiły do polskich marketów? |
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?