Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Standardy KZK GOP na zdjęciach

Daniel Gołuszka
Daniel Gołuszka
W przededniu wprowadzenia nowego taryfikatora cen usług KZK GOP, należy się baczniej przyjrzeć za co już płacimy kolosalne kwoty.

Pasażerowie najczęściej narzekają na spóźniające się lub wypadające z kursów autobusy. Jest to rzecz normalna i dająca się jak najbardziej rzeczowo wyjaśnić. Mając w pamięci chociażby trwające miesiącami prace w ciągu ulicy Wolności w Zabrzu i paraliż komunikacyjny, jakie one wywołały, nawet nie do pomyślenia było, aby autobusy linii 6, 840 czy 870 przyjeżdżały punktualnie. Często w tej konkretnej sytuacji pasażerowie wybierali tramwaje, jako alternatywny środek transportu, oszczędzając czas nawet jadąc z przesiadkami.

Inną bolączką pasażerów jest oferta. Wielu z nich wciąż zadaje sobie pytanie, czy kasować bilet na dwa przystanki, czy liczyć na łut szczęścia i w przeciągu kilku minut zaoszczędzić ponad 2 złote. Dodatkowe oburzenie pasażerów wzbudza fakt, że w przypadku, gdy nie mogą zakupić biletu w kiosku lub automacie – a bywa tak nade często w niedziele i dni świąteczne – za bilet uprawniający ich do przejazdu nawet najkrótszego odcinka trasy muszą u kierującego pojazdem zapłacić aż 4 złote.

Zobacz również: KZK GOP na zakręcie

Jednak to co pasażerów oburza najbardziej, to warunki w jakich podróżują, a zwłaszcza stan taboru. Autobusy jeżdżące z wklejoną dyktą zamiast szyby, autobusy, w których od roku jest „tymczasowa awaria drzwi” albo te, w których każdy zakręt przegubu kończy się stróżką wody spadającą z dziurawej harmonii na głowy podróżnych są już naszą codziennością. Niewiele wszakże możemy zrobić, gdy pojazd podjedzie już na przystanek – chcemy nie chcemy, musimy jechać.

Chcę jednak podać przykład, że nawet gdybyśmy w sprawie interweniowali, z bardzo dużym prawdopodobieństwem nic byśmy nie uzyskali.

25 czerwca zeszłego roku na linii nr 14 na trasie miedzy Zabrzem i Bytomiem w jednym z kursów pojawił się autobus, który prawdopodobnie tego samego dnia brał udział w kolizji drogowej. Stary jelcz m120 o numerze 821 należący do jaworzańskiego przewoźnika obsługującego linię wzbudził powszechny „podziw” pasażerów wsiadających na przystankach. Autobus, co widać na zdjęciach, miał wyłamane tylne drzwi, które „zabezpieczono” starą schruściałą deską, aby przypadkiem nie spadły komuś z czekających na przystanku na głowę.
- To jest właśnie KZK GOP – komentowali niektórzy pasażerowie, mocno zdenerwowani, że za jazdę w takich warunkach muszą słono płacić.

Fakt ten został zgłoszony do Związku. I co? Minęło 8 miesięcy – odpowiedzi brak.

A co jest największym paradoksem tych zdjęć? Otóż zostały one zrobione w drodze powrotnej z Targów Komunikacji Miejskiej Exposilesia, które w tym czasie odbywały się w Sosnowcu. Na Targach mogliśmy zobaczyć, czym jeździć byśmy chcieli, a na co dzień widzimy, czym jeździć musimy.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto