Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szli i doszli. MM w drodze na Jasną Górę [Wideo + Foto + Mapa]

aglowania
aglowania
Przez cztery dni prawie 1850 pielgrzymów diecezji gliwickiej niosło swoje intencje do Matki Boskiej na Jasnej Górze. Dziś przed godziną 10 byli u celu. Była tam też MM Silesia. Wyświetl większą mapę

Każdego dnia byliśmy na trasie pielgrzymki. Każdego dnia relacjonowaliśmy dla Was wszystko to, co wydarzyło się na drodze z Gliwic do Częstochowy. A było to tak...


Środa, 20.08.2008. Dzień 1


O godzinie 8 rano w gliwickiej katedrze ks. biskup Jan Wieczorek, ordynariusz diecezji gliwickiej, pobłogosławił pielgrzymów, którzy niedługo potem wyruszyli w drogę na Jasną Górę. Drogę niełatwą, wiodącą przez lasy, pola, raz asfaltem, raz szutrem, a czasem nawet i błotem.

Na pierwszym noclegu pielgrzymi zatrzymali się w oddalonym o 30 km Tworogu. Tam wieczorem odbyło się nabożeństwo, po którym specjalnie dla MM Silesia pierwszy dzień podsumował ksiądz Artur Pytel, szef trasy: - Pierwszy dzień przebiegł bardzo spokojnie. Najwięcej problemów sprawili kierowcy, którzy nie zawsze byli dla nas mili. Pan Bóg natomiast dał nam bardzo dobrą pogodę, bo nie spadła na nas ani jedna kropla deszczu. Jutro etap do Boronowa. Odcinek trochę trudniejszy mimo, że krótszy. Ale wszyscy są zmęczeni pierwszym odcinikiem, stąd problemy.

>> Zobacz relację za pomocą aplikacji MoDo z pierwszego dnia.


Czwartek, 21.08.2008. Dzień 2


O drugim dniu medycy mówią "kryzysowy". Kryzysowy przede wszystkim dla pełnych odparzeń, pęcherzy i odcisków nóg pielgrzymów. To wtedy medycy mają najwięcej pracy.
Czwartek rozpoczął się od mszy świętej w kościele w Tworogu. Potem przez Brusiek i Koszęcin pątnicy doszli do Boronowa, gdzie zatrzymali się na drugim noclegu.

Ks. Bernard Plucik, kierownik pielgrzymki, w rozmowie z MM Silesia podsumował drugi dzień pielgrzymowania: - Kolejny szczęśliwy dzień za nami. Dziękujemy Panu Bogu przede wszystkim za pogodę, która dla pielgrzymowania jest idealna - nie pada deszcz i nie jest za gorąco. Drugi dzień zasadniczo jest trudniejszy, ale dziś było bardzo dobrze.

>> Zobacz relację za pomocą aplikacji MoDo z drugiego dnia.
>> Podsumowanie drugiego dnia.


Piątek, 22.08.2008. Dzień 3


Po porannej mszy z udziałem ks. bpa Gerarda Kusza pielgrzymi, niektórzy mocno zmęczeni, ruszyli w stronę Jasnej Góry. Tuż za Boronowem powitał ich taki znak: "Częstochowa - 23 km". Biorąc pod uwagę, że przeszli już ponad 55 km, to dobra wiadomość.
Trzeciego dnia droga wiodła najpierw przez Olszynę, którą szczęśliwie ominęła trąba powietrzna. Potem przez lasy, pola i piaski wędrowali w stronę Blachowni, zatrzymując się po drodze w Aleksandrii.
Wieczorem byli juz w Blachowni, skąd widać jasnogórską wieżę. Tam rozeszli się do dwóch kościołów, a trzecia część pielgrzymki poszła tradycyjnie na nocleg do Aleksandrii.

Blachownia jest jedną z tych miejscowości, które najbardziej ucierpiały podczas ubiegłotygodniowej trąby powietrznej. W jednym z kościołów, gdzie zatrzymała się pielgrzymka, żywioł zniszczył jego wieżę. Na jej odbudowę i inne potrzeby pielgrzymi zebrali aż 15 tysięcy złotych, które przekazano na ręce proboszcza parafii.

>> Zobacz relację za pomocą aplikacji MoDo z trzeciego dnia.
>> Kalina: tydzień po trąbie.


Sobota, 23.08.2008. Dzień 4


Pobudka o 5 rano, szybkie pakowanie i przed 6 w drogę - tak wyglądał poranek w Blachowni. A wszystko to po to, by przed 10 zameldować się przed wałami jasnogórskimi. O 11 uroczysta msza święta z udziałem biskupa Kusza, potem wspólne przejście pod obraz Matki Boskiej i w drogę do domu...
- Do zobaczenia za rok - pożegnał wiernych ks. Plucik.

Śląscy pielgrzymi już na Jasnej Górze [live!]


Specjalnie dla MM Silesia pielgrzymkę podsumowują ks. Artur Pytel, szef trasy, ks. Adam Leszewski, szef grupy medycznej oraz ks. Jacek Orszulak, przewodnik grupy czarnej.

Ks. Artur Pytel: - Trudno powiedzieć, czy wszystko poszło zgodnie z planem. To nie jest tak, że najpierw coś ustalamy, a później realizujemy. Pielgrzymka jest żywym tworem, który różnie funkcjonuje w zależności od pogody, kondycji pielgrzymów, wydarzeń, które mają miejsce. W tym roku pogoda była dobra, kondycja niezła, a grupy jako całość funkcjonowały rewelacyjnie.
Każda grupa ma swój klimat. Wielu pielgrzymów każdego roku chodzi właśnie w tej grupie, bo tam jest fajnie. Wszyscy dotarli cało i bezpiecznie, dzięki Bogu nic złego się nie wydarzyło. Wspaniałym odzewem była również zbiórka pieniędzy dla mieszkańców Blachowni. 15 tysięcy to zapewne kropla w morzu potreb, ale moim zdaniem, pielgrzymi złożyli bardzo dużo, zwłaszcza, że nikt nie zabiera ze sobą dużych pieniędzy.
Tegoroczna pielgrzymka zasłużyła sobie na piątkę. Wielkim plusem jest to, że latami są ci sami ludzie, ci sami przewodnicy, ci sami ludzie służą i pomagają w różnych służbach. To wielki skarb, mieć pewność, że można na nich liczyć. Dzięki nim ten zlepek indywidualności, jakim jest pielgrymka, staje się całością.

Ks. Adam Leszewski: - Każdy dzień był inny. Na przykład piątek był o tyle kiepski, że pielgrzymi szli otwartą przestrzenią i promienie słoneczne ich trochę przypiekały. Mieli czapki, nakrycia głowy, ale mimo wszystko dało się to we znaki.
Pielgrzymi przychodzą do nas tradycyjnie, aby przekłuć pęcherze, pojawiają się tzw. "blazy asfaltowe", odparzenia, naciągnięte mięsnie, stawy. Czyli taki nasz standard.
Poważniejszych przypadków na szczęście nie było, zdarzały się osoby które przychodziły i mówiły, że już nie mają sił dalej iść, więc podwoziliśmy je do następnego przystanku i tam miały czas, aby troszkę odpocząć. Później sami decydowali, że chcą iść dalej.
Duch każdego pielgrzyma podpowiada mu, aby się nie poddawać, tylko dalej iść. Pielgrzymi nie idą do Matki Boskiej, jak na wycieczkę czy maraton, ale idą po to, żeby się modlić.
Najmniej pracy mieliśmy ostatniego dnia, wtedy to łaska Boża niesie wszystkich, pielgrzymi cieszą sie, że doszli do Częstochowy, pojawiają się nawet łzy wzruszenia.
Trudno powiedzieć, czy ta pielgrzymka był trudniejsza od poprzednich. Jako służba medyczna obserwujemy, że jest coraz więcej młodych ludzi, nieprzystosowanych do dlugich dystansów. Młodzież dziś bardzo mało chodzi, najczęstsze dystanse to od kompuera do telewizora i z powrotem.
W tym roku pomogła nam pogoda, nie było upałów, ani deszczu.

Ks. Jacek Orszulak: - Myślę, że tegoroczna pielgrzymka nie różniła się jakoś szczególnie od poprzednich. Na pewno odbywała się w cieniu tragicznych wydarzeń, których doświadczyli mieszańcy także tych miejscowości, przez które przechodziła pielgrzymka. Współczucie było widać zarówno w wymiarze modlitewnym, jak i finansowym.
W mojej grupie zastanawia brak "stałych" pielgrzymów, którzy chodzili z nami każdego roku. W tym roku było bardzo wiele osób, które szły po raz pierwszy. Niestety, z powodów zawodowych wykrusza się nam coraz bardziej młodzież.
W tym roku prowadziliśmy akcję duchowego pielgrzymowania, czyli zbierania na kartkach, wypowiadania tych intencji. Bardzo często pojawiały się intencje z prośbą o zdrowie. I to też było widać w rozmowach. Pielgrzymi modlili się za tych, którzy albo niedomagają, albo usłyszeli złą diagnozę lekarską.
A moja kondycja bardzo dobra. Ja mam ten plus, że mogę i lubię chodzić, więc wszystko jest w porządku.




od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto