W Katowicach pojawiły się riksze

Nowe pomysły, nowe osoby, nowe oblicza kultury – to wszystko naprawdę dzieje się w Katowicach. Miasto zaczyna żyć, porzucamy nudę i stagnację. Chcemy się wyróżniać, mieć swoje oryginalne wydarzenia i inicjatywy.

Do grona kolejnych zapaleńców aktywizacji przestrzeni i społeczeństwa dołączyli członkowie Stowarzyszenia Teatru Gugalander. Postanowili urozmaicić miejski krajobraz i na ulice Katowic wypuścili… riksze.

– W Katowicach dzieje się coraz więcej. Sam jestem rowerzystą i uważam, że riksze to pomysł, który dodatkowo uprzyjemni nam przybywanie w mieście – mówi nam Edward Baron ze stowarzyszenia. – Już teraz widzimy duże zainteresowanie, ale na razie to bardziej zaciekawienie, bo ludzie są jeszcze niepewni nowości.

Od trzech tygodni jeżdżą trzy żółto-niebieskie riksze, opatrzone herbem Katowic. Jednak jeszcze w tym tygodniu może pojawić się sześć kolejnych. Do końca sezonu ma ich być aż kilkanaście. Koszt jednego pojazdu to kilka tys. zł.  – Nie jesteśmy we Włoszech, gdzie rikszami jeździ się przez większość roku, ale od wiosny do późnej jesieni jak najbardziej będzie można się przejechać – mówi Baron. – Riksze to także pewien sposób bycia oraz element kulturotwórczy. Wieczorem po jakimś wydarzeniu kulturalnym można dalej ciekawie spędzić czas. Godziny przejazdów będą zależały od zainteresowania, przypuszczamy, że będą to wieczory, noce oraz weekendy – wylicza.

Trzykołowe rowery z kanapą napotkać będzie można na ulicy Mariackiej, Gliwickiej, w okolicach rynku, placu Sejmu Śląskiego i Sceny Gugalander. Koszt przejazdu to np. 5 zł za trasę Mariacka – pl. Andrzeja czy 30 zł na Tysiąclecie. Riksze mają być też elementem, który wesprze starania Katowic o miano ESK 2016, a także stworzy wyjątkową i przyjemną atmosferę miejską.

Organizator dodaje również, że jeśli inicjatywa przyciągnie dużo zainteresowanych, nie wykluczone, że riksze będą wozić nas na wycieczki krajoznawcze.