MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wolontariusze z katowickiego schroniska

Claudia Gorzka
Claudia Gorzka
Za górami, za lasami, za siedmioma łąkami ludzie pozamykali psy. Psy krzywdzone przez złych i ratowane przez tych dobrych ludzi. Co w tym wyjątkowego?

Od października 2009 roku w schronisku przy ulicy Milowickiej w Katowicach działa wolontariat, zorganizowany i prowadzony przez Fundację S.O.S. dla Zwierząt. Od tego czasu, dzięki wolontariuszom życie psów w schronisku nabiera innego kształtu.

Wbrew pozorom wolontariat jest modny. Ludzie przychodzą tu by doświadczyć czegoś nowego, zmierzyć się z rzeczywistością, dać coś z siebie. Ci co zostają tutaj na dłużej, wspólnie przyznają, że nie mogą z tym zerwać.

Liczba wolontariuszy ciągle się zmienia, dziś jest ich około 80, lecz tylko 30 z nich przychodzi regularnie – mówi Bożena Sobieszek, opiekunka wolontariuszy. Wspomina ona wielu takich, którzy przychodzili tutaj z wielkim entuzjazmem, podejmowali się opieki nad konkretnym psem, po czym, po trzech spotkaniach nigdy więcej ich nie zobaczyła.

Ponad 160 psów czeka na współczucie swoich wolontariuszy. Przychodzą oni do schroniska przy ulicy Milowickiej w Katowicach (http://www.schronisko-katowice.eu/), w każdy czwartek i sobotę. Dzięki tym odwiedzinom psiaki mają szansę, by wyjść z ciasnego kojca i doznać trochę pieszczot, zainteresowania tylko nimi.

Młodzi, którzy wezmą pod opiekę jednego z psów mają za zadanie przystosować pupila do ponownej adopcji. Trafiają tu zwierzaki w różnym stanie psychicznym i fizycznym. Nie tylko go myją, czeszą i zapewniają towarzystwo ale również tresują i socjalizują. – Uczymy ich podstawowych komend, oduczamy natomiast agresji do innych psów czy nawet ludzi. Ja stosuję technikę nagradzania, przez 8 miesięcy pracowałam z psem agresywnym wobec innych psów z rezultatem wdzięcznym ale jeszcze niewystarczającym – opowiada Kamila Dąbrowska, jedna z wolontariuszy.

- Zanim przyszłam tu za namową koleżanki pierwszy raz, myślałam że zostanę tylko na 5 min. Teraz mija dobry rok, a ja przychodzę regularnie - kontynuuje Kamila - Psy okazały się moją pasją, cieszę się gdy mogę je poznawać. Każdy z nich jest inny, ma swój niepowtarzalny charakter.

Diana Mazurczak, która przychodzi już od ponad półtora roku tłumaczy swoje zadania - Przede wszystkim zapewniam psom towarzystwo. Dużo czasu też poświęcam na znajdywaniu nowych domów dla nich. Nie możemy tu pozwolić, by adoptujący naszego podopiecznego okazał się człowiekiem nieodpowiedzialnym lub sadystą. Z tego powodu przeprowadzamy kontrolę po-adopcyjną a czasem tuż przed nią.

W schronisku wolontariusze spotykają się z trenerami z różnych szkół tresowania i jeżdżą na wykłady tematyczne. Mają możliwość powymieniać się doświadczeniem z innymi pasjonatami psów. Jest to również sposób na znajdywanie spełnienia w życiu. Dla mnie kontakt z psem to kontakt z przyjacielem. Wiele razy okazują się bardziej ludzkie niż ludzie – wyznaje Diana.

Faktem jest, że środowisko schroniskowe, pomimo wysiłku ludzi którzy tam ciężko pracują, wciąż pozostaje swego rodzaju więzieniem dla psów. Z uwagi na dużą liczbę zwierząt zamykane są nawet po 4 w jednym, ciasnym kojcu w długim betonowym rzędzie, w głośnej hali. Każdy z nich ma własny, wyjątkowy charakter i smutną przeszłość. Tutaj możesz odwiedzić je wirtualnie. https://picasaweb.google.com/psiwolontariusz

WAKACYJNY BLOG MM

Parchowy: Stare Drawsko

Postman: Gdańsk


Kaszana: Praga

xxxx

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Seria pożarów Premier reaguje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto