Pamiętacie efektowne graffiti, które pokrywało ściany wiaduktów kolejowych przy ulicach Mikołowskiej i św. Jana w Katowiacach? Dziś wydaje się, że to wieki temu. Miasto je zamalowało, po czym na na świeżej farbie miejsce ambitnych dzieł zajęły kibicowskie tagi w swym najgorszym i nie mającym wiele wspólnego z sztuką wydaniu. Jeszcze nowszym pomysłem była idea malowanej, outdoorowej reklamy, taka znajduje się obecnie na ścianie wiaduktu przy wylocie ulicy Mikołowskiej w Słowackiego.
Reklama nie bez "ale"
- To pomysł PKP, które wydzierżałwiło tą przestrzeń. W naszej opinii nie jest to idealne rozwiązanie i nie zabezpiecza przed niechcianym, kibicowskim i często obscenicznym graffiti - wyjaśnia MM
Waldemar Bojarun, rzecznik katowickiego magistratu. Miasto podtrzymuje jednak swą opinię, że nie jest to miejsce na graffiti, nawet najbardziej profesjonalne.
- Chętnych na taką formę promocji jest jak na lekarstwo. Przez pół roku działalności firmy policzymy ich na palcach jednej ręki. Ale jak tu promować się pośród przekleństw i swastyk? - zastanawia się Van, który od lat zajmuje się graffiti.
Według grafficiarzy symbioza jest w tym wypadku utopią. - Kompromis wydaje się niemożliwy do uzyskania, chociaż przestrzeń płatna tak naprawdę tylko by na tym zyskała. Kto zaufa wandalowi bez sumienia ani szacunku? Choć już zatrudnienie go i żerowanie na umiejętnościach zgłębianych pół życia jest niby w porządku. Teraz wygląd tych miejsc, gdzie codziennie tysiące oczu muszą zawiesić się na czymś stojąc w korku, jest karygodny - uważa Van.
Wiadukt przy Mikołowskiej: Reklama, a obok tagi fot. Witold Stech | Zamalowany wiadukt przy św. Jana. Listopad 2008 fot. Jacek Tomaszewski |
Nieistniejący już portet Magika na ścianie wiaduktu fot. Van | Graffiti może być estetyczne, reklamowe również. Tagi (góra zdjęcia) często szpecą fot. Jędrzej Bogus |
Zagłębie wciąż jest na tak
Angażowanie artystów w projekty płatne, o czym wspomina, nie jest niczym nowym. Katowice są tu głęboko w tyle za największymi polskimi miastami. Szerokim echem odbiła się akcja malowania muralu "Silva Rerum" w Krakowie, gdzie przedstawiono "w pigułce" historię grodu Kraka. Lepiej na tle stolicy województwa wypada też pobliska Czeladź, gdzie na zlecenie miasta pomalowano muszlę koncertową w Parku Grabek - przez 10 dni powstawało tam graffiti pod hasłem "Muzyka łączy pokolenia". A to nie jedyna tego typu akcja. - Wyznaczamy grafficiarzom tereny. Postanowiliśmy wyjść naprzeciw niekontrolowanym napisom i rysunkom. Bywa, że grafficiarze przychodzą do nas z gotowymi pomysłami, wtedy zastanawiamy się nad miejscami, które można by im udostępnić - powiedziała MM pod koniec 2008 roku Anna Ślagórska, Zastępca Burmistrza Miasta Czeladź.
- Graffiti w Zagłębiu rozwija się rewelacyjnie, właśnie teraz wykonujemy kolejne ściany. W tym tempie niedługo zapełnimy każdą wolną przestrzeń i nareszcie miasta będą kolorowe. Szczególnie dużo zleceń mamy z klubów piłkarskich i prywatnych instytucji, które tą formę promocji - sztuki doceniają najbardziej - wyjaśnia MM Silesii Wojciech Walczyk z Mural, wykonawca graffiti z Czeladzi.
Katowice walczą o ESK. Graffiti pomoże?
Zastanawiające jest to, że zagłebiowskie miasta chętniej niż śląskie współpracują z grafficiarzami (z wyjątkami, we wrześniu ubiegłego roku miała miejsce ciekawa akcja w WPKiW, gdzie w ramach Festiwalu Młodej Sztuki "Arterie"pomalowano mur okalający zoo). Śląscy twórcy nie załamują jednak rąk, upatrując szansy w... staraniach Katowic o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku. - Do tego czasu można w tych kultowych miejscach (wspomniane wiadukty - przyp. red.) rozwinąć międzynarodowy cykl meetingów sztuki i kultury ulicznej - uważa Van.
- Pomysł wykorzystania graffiti w walce o
ESK 2016jest rewelacyjny. Czas pokazać, że graffiti to też sztuka i najwyższa pora wynieść ją na wyżyny - dodaje Walczyk.
Równie entuzjastycznie do idei podchodzi Marek Zieliński, dyrektor Biura "Katowice – Europejska Stolica Kultury 2016". - Pomysł jest super, ja bardzo popieram graffiti. Jest to ważny kierunek, który w pewnym momencie dokonał wielkiej rewolucji, odchodząc od instytucjonalizacji sztuki. Jest w nim niezwykły przekaz i siła - komentuje dla MM.
- Współpraca jest jak najbardziej możliwa. Konieczne będzie jednak poznanie opinii społecznej, pojmowanie graffiti rodzi bowiem wiele nieporozumień. Konieczne byłoby także wyodrębnienie odpowiednich miejsc - dodaje.
MMSilesia o graffiti: |
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?