Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

I liga: ŁKS Łódź - GKS Katowice 1:2 [Zdjęcia]

Przemysław
Przemysław
GKS Katowice sprawił ogromną sensację w Łodzi, pokonując drugą drużynę I ligi, ŁKS Łódź. Dzięki temu zwycięstwu katowiczanie awansowali na 6 miejsce.

Balaż do przodu i dziura z tyłu

Początek niedzielnego spotkania przysporzył niedokładności i chaotycznej gry. Łodzianie próbowali przerzucać piłkę na boki, a przyjezdni wyprowadzać kontry. Aktywny w ataku był Pavol Balaż. Lewy obrońca ŁKS-u często wychodził do przodu i stwarzał przewagę na swojej stronie. Niestety dla gospodarzy, gdy Słowak atakował to robiła się "dziura" na jego stronie.

Katowiczanie szybko to wykorzystali. O ile w 20. minucie akcja gości została zatrzymana, to 120 sekund później przyjezdni cieszyli się ze zdobycia bramki. Kamil Cholerzyński otrzymał prostopadłe podanie, zbiegł z prawej strony do środka, zostawiając za sobą spóźnionych obrońców i strzelił z pola karnego obok bezradnego Bogusława Wyparły.

Czytaj również: I liga: Górnik zremisował z Flotą Świnoujście

Ta sytuacja nie nauczyła niczego łodzian. Po chwili znów Cholerzyński wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale tym razem Wyparło zdołał wybić piłkę. W 30. minucie ponownie musiał interweniować popularny Bodzio. Tym razem wybił za linię dośrodkowanie Bartłomieja Dudzica. W odpowiedzi z 18 metrów uderzał Vahan Geworgyan, ale futbolówka przeleciała kilkadziesiąt centymetrów nad poprzeczką. Gospodarze nie mieli pomysłu na grę - zamiast do przodu grali do tyłu i na boki co bardzo denerwowało trenera, Grzegorza Wesołowskiego.

Napierała przychodzi z pomocą

Nieporadnie grającym łodzianom z pomocą przyszedł były gracz ŁKS-u, Adrian Napierała. W 39. minucie z prawej strony boiska, z wysokości pola karnego rzut wolny wykonywał Balaż. Mocno kopniętą przez Słowaka piłkę trafił głową Napierała, czym zaskoczył własnego bramkarza i Jacek Gorczyca musiał wyciągać futbolówkę z siatki. Dwie minuty później znów Balaż wykonywał rzut wolny z prawej strony, ale tym razem bramkarz "Gieksy" wyłapał strzał i do przerwy mieliśmy remis 1:1.

Przez pierwszy kwadrans drugiej połowy goście mogli znów wyjść na prowadzenie. Najpierw Gabriel Nowak trafił z 10 metrów w nogę Wyparły, a w kolejnych dwóch sytuacjach wychodzących na czyste pozycje katowiczan zatrzymywał sędzia, odgwizdując spalone. "Ełkaesiacy" próbowali odpowiedzieć dopiero w 60. minucie. Na strzał z ok. 25 metrów zdecydował się Balaż, ale Gorczyca zdołał wybić piłkę na róg. Po kilkudziesięciu sekundach Łukasz Gikiewicz uderzył "szczupakiem", ale minimalnie obok słupka.

fot. Robert Zwoliński | Kibice GKS-u Katowice również nie zawiedli

Kontratakiem po zwycięstwo

Gdy wydawało się, że łodzianie zaczynają mieć przewagę i stwarzają coraz groźniejsze sytuacje, gracze "Gieksy" wyszli ze zwycięskim kontratakiem. Gola po dośrodkowaniu z prawej strony zdobył Paweł Buśkiewicz, który był zupełnie nie kryty. Tomasz Hajto po spotkaniu był zły na zespół za tę sytuację: - Przy wrzutce z boku zamiast szukać indywidualnego krycia, to stajemy w jakiejś strefie i tracimy drugą bramkę. - powiedział kapitan ŁKS-u.

Łodzianie najbliżej wyrównania byli w 73. minucie. Gikiewicz uderzał głową po dośrodkowaniu Hajty, ale Gorczyca wyciągnął się jak struna i sparował futbolówkę na róg. Do końca meczu "Ełkaesiacy" próbowali wrzucać długie piłki w pole karne rywali, ale była to "woda na młyn" dla rosłych obrońców przeciwnika. Katowiczanie odpowiadali kontratakami, ale nie strzelili więcej goli. Gospodarzom nie udało się wyrównać, choć w 83. minucie Gikiewicz domagał się podyktowania karnego, jednak sędzia nakazał grać dalej i mecz zakończył się porażką ŁKS-u 1:2.

"Jesteśmy leszczami", czyli powiedzieli po meczu

Tomasz Hajto (ŁKS): - GKS wysoko podniósł poprzeczkę, ale w drugiej połowie ta bramka im się nie należała. W jednej sytuacji powinien być rzut karny, ale sędziowie prowadzili dzisiaj zawody bardzo dobrze i pretensje możemy mieć tylko do siebie. Jeżeli chcemy walczyć o awans to musi być widoczna determinacja, trzeba pokazywać wolę walki i brać grę na siebie. Należy nam się solidna krytyka po tym meczu. Jesteśmy leszczami, że nie wykorzystaliśmy potknięć najgroźniejszych rywali. Wielkie przepraszam.

Czytaj również: Polonia Bytom postraszyła Wisłę, ale przegrała

Robert Moskal (trener GKS-u): - Lepiej gra się nam z zespołami lepszymi, które dążą do zwycięstwa. Cieszę się i ze sposobu gry i z wyniku.

Grzegorz Wesołowski (trener ŁKS-u): - Gdy wydawało się, że wychodzimy z dołka fizycznego, to przegrywamy na własnym stadionie. Mogliśmy odskoczyć na cztery punkty, ale dzisiaj wygrana była daleko. Zbyt nonszalancko graliśmy z tyłu.


ŁKS Łódź – GKS Katowice 1:2 (1:1)

Bramki: Cholerzyński (22.), Buśkiewicz (64.) - Napierała (39. samobój)
Żółte kartki: Hajto (ŁKS) - Hołota, Buśkiewicz (GKS)

Składy:
ŁKS Łódź: Wyparło – Łakomy, Woźniczka, Hajto, Balaż, Geworgyan, Mowlik (55. Jackiewicz), Świerczewski (84. Madejski), Kujawa, Nawrocik (65. Wolański), Gikiewicz.
GKS Katowice: Gorczyca – Sroka, Dziółka, Napierała, Niechciał, Owczarek (52. Nowak), Hołota, Cholerzyński, Plewnia, Buśkiewicz (85. Uszalewski), Dudzic (90. Nowak).


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto