Kaczyński na Śląsku nie przyjął prezentu od RAŚ

Aktywiści Ruchu Autonomii Śląska nigdy nie zapomną słów Jarosława Kaczyńskiego Kaczyńskiego o śląskości jako zakamuflowanej opcji niemieckiej.

Prezes PiS przemawiał dziś w sali Sejmu Śląskiego starając się złagodzić swoje wcześniejsze słowa. - Nie ma sprzeczności między polskością a śląskością -powiedział do zebranych Jarosław Kaczyński, który po tym stwierdzeniu został nagrodzony burzliwymi oklaskami.

Przed wejściem na salę czekała na niego grupa członków Ruchu Autonomii Śląska, którzy przynieśli ze sobą prezenty dla Jarosława Kaczyńskiego. Były to koszulki z zakamuflowanymi warzywami, ziemniak został kalarepą, ogórek pomidorem a marchewka szczypiorkiem. Oczywiście nazwy warzyw napisano po śląsku: oberiba (kalarepa), sznitloch (szczypiorek), tomata (pomidor). - To nasza reakcja na jego wcześniejsze słowa. Chcieliśmy wykpić stosunek do rzeczywistości pana Kaczyńskiego, który uważa, że nic nie jest takim, jakim się wydaje - mówi Jerzy Gorzelik, przewodniczący Ruchu Autonomii Śląska.

Prezes PiS prezentów nie przyjął. Szczelnie otoczony kordonem ochroniarzy wszedł od razu na salę. - Odnoszę wrażenie, że prezes Kaczyński nie uprawia polityki, nie spiera się z autentycznymi ludźmi i ich ideami, ale walczy w alternatywnej rzeczywistości. Przypomina to grę komputerową - uważa Gorzelik.

Członkowie RAŚ zapowiadają, że wyślą prezenty pocztą.