MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wojewódzkie Zakłady Ortopedyczne włączone do Szpitala Specjalistycznego nr 2

KN
Katarzyna Nylec
Z kamerą przyjrzeliśmy się pracy specjalistów wykonujących protezy. Wiszące na korytarzach nogi i ręce naprawdę robią wrażenie! O cudach w bytomskim "okrąglaku" napiszemy już w najbliższy piątek.

Najbardziej znane w regionie Wojewódzkie Zakłady Ortopedyczne funkcjonują teraz w strukturach Szpitala Specjalistycznego nr 2. Taką decyzję podjęli radni w czasie obrad Sejmiku Województwa Śląskiego. Tak zwany "okrąglak" jest najstarszą placówką w regionie, gdzie wykonuje się protezy i gorsety.

Pracownicy lecznicy otworzyli przed nami drzwi tej niezwykłej kuźni. Do jej drzwi pukają ludzie, którym los w jednej chwili odebrał sens życia. Nie bezpowrotnie. Po latach stawają o własnych siłach. I to w dosłownym znaczeniu tego słowa.

Pan Tomasz Jończyk w 2003 roku stracił nogę w wypadku przy budowie autostrady. Zawalił się jego świat. Dzisiaj nie przypomina zagubionego mężczyzny sprzed lat, który z duszą na ramieniu przyszedł z wnioskiem o przygotowanie protezy. We wtorek zgłosił się po czwartą - taką z lejkiem wyprodukowanym przez jedną z polskich firm. - Dzięki temu uda się nie przekroczyć limitu wyznaczonego przez NFZ - wyjaśnia Jerzy Przybylok z działu produkcji protez. W oczach pana Tomasza ten mężczyzna to cudotwórca. Taką opinię o Jerzym Przybyloku mają dziesiątki, a może nawet setki pacjentków.

Nic dziwnego, że nie raz telefony się urywają. - Odbieram mnóstwo esemesów. Ostatnio pewna dziewczyna, dla której wykonywałem protezę wysłała mms-a. Na zdjęciu widać mknącą ulicami Krakowa kobietę na rowerze. Z protezą nogi. Aż serce rośnie - mówi z przejęciem pracownik okrąglaka.
Do zakładów ortopedycznych trafił ... z ulicy. Z wykształcenia jest operatorem maszyn górniczych, z zamiłowania - malarzem. Rysowałem kiedyś portret mężczyzny, a on zaproponował mu pracę w "okrąglaku". Okazał się nim były dyrektor zakładu. To było 17 lat temu.

Dzisiaj pan Jerzy wraz ze swoim kolegą z działu - Michałem Dybką zamykają się w czterech ścianach swojej pracowni otoczony milionami śrubek i śrub, wierteł i maszyn do wykonywania pomiaru. Tutaj trwa proces modelowania kończyn, bez których ofiary wypadków nie wyobrażają sobie egzystować. Z takim talentem trzeba się urodzić. Chirurgiczna precyzja, zmysł artysty i umiejętności matematyczne charakteryzują pracowników tego działu.

Gama tworzonych przez nich protez jest naprawdę szersza - od maleńkich przeznaczonych dla dzieci, po specjalistyczne z elementami sprowadzonymi z USA, Niemiec czy Ukrainy! Gusta zgłaszających się tutaj mieszkańców regionu bywają bardzo wyszukane. - Do każdego pacjenta podchodzimy indywidualnie. Moja zasada brzmi - każdego obsługuj tak, jakbyś odsługiwał własną matkę - dopowiada pan Jerzy.

Jeden z pacjentów zażyczył sobie protezę z wmontowanym schowkiem na MP4!
Bywa i tak, że pracownicy biorą udział w wyścigu z czasem. - Kiedyś odebrałem telefon o godzinie 3 w nocy. Proteza mojego klienta została uszkodzona, a mężczyzna nie był w stanie bez niej funkcjonować. Liczyła się każda godzina - wspomina Przybylok. Zanim nastał świt pan Jerzy stał już przy sprzęcie i rzeźbił nową nogę!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

7 najtańszych kierunków na wakacje all inclusive w lipcu 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto