Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Problematyczne podwórze w Zabrzu

Redakcja
W 2005 roku w Zabrzu przy ul. 3 Maja 5 otworzono jedną z placówek Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta. Teraz stanowi ona problem dla mieszkańców budynku.

Celem Towarzystwa jest pomaganie ubogim, bezdomnym i bezrobotnym mieszkańcom miasta. Zadaniem klubu jest poprawienie warunków życia ubogich,  pomaganie w  znalezieniu pracy, mieszkania, a także zaopatrzenie w żywność i ubranie.

Jedno z Kół Towarzystwa umieszczono na podwórku należącym do kamienicy przy ul. 3 Maja, co spowodowało niezadowolenie mieszkańców budynku, ponieważ jest ono bardzo małe (ma nie więcej niż 100 m. kw.). Oprócz tego znajduje się tam sklep jarzynowy, zoologiczny i skup złomu oraz stoi zaparkowanych kilka samochodów lokatorów. Mieszkańcy narzekają na tłok na podwórku.

- Codziennie rano ciężko jest wyjechać, bo wyjazd jest blokowany przez auto dostawcze, które przywozi żywność do klubu. Także tłum ludzi oczekujących na wydanie jedzenia nie ułatwia poruszania się po podwórku. Człowiek musi się martwić czy nie potrąci kogoś podczas wycofywania – mówi Pan Bogusław, mieszkający w kamienicy od 20 lat.

Lokatorów dziwi wybór tak małego podwórka. Twierdzą oni, że w Zabrzu jest wiele miejsc, które lepiej mogłyby posłużyć do takiego celu. Jednak okazuje się, że wybór lokalu w tym miejscu jest jak najbardziej przemyślany.

- Ludzie przychodzący do stowarzyszenia w tym miejscu mają więcej możliwości załatwienia różnych spraw, ponieważ w centrum miasta znajduje się wiele instytucji takich jak Urząd Pracy czy Urząd Miasta, a poza tym koszt remontu budynków, które mogłyby służyć do takiej pomocy, okazał się większy niż lokalu przy ul. 3 Maja. Tak więc placówka pozostanie w tym miejscu na stałe - mówi MM Silesii, Maria Demidowicz – Prezes Koła.

Mieszkańcy poruszają jednak nie tylko problem lokalizacji Klubu Albertyńskiego. Od kilku lat obserwują oni ludzi odwiedzających stowarzyszenie i to, co się dzieje na podwórku. Uważają, że pomoc ludziom ubogim i bezrobotnym jest niezbędna i potrzebna, ale zauważają, że wielu z nich nie wykazuje żadnej chęci, aby poprawić swój los i poziom życia, a do tego kolejka na podwórku powiększa się.

Kilka razy w tygodniu dostaję w klubie jedzenie dla całej rodziny, do tego mam zasiłek i dotacje na mieszkanie, więc jakbym poszła do pracy wyszłabym na to samo, a tak przynajmniej nie muszę pracować – stwierdza Pani Mirosława, bezrobotna od roku.

Także Prezes Koła, Maria Demindowicz przyznaje rację. Twierdzi, że wielu przychodzących do organizacji nie stara się, żeby coś zmienić w swoim życiu i że już 2 tysiące rodzin korzysta z tej pomocy. Niektórzy z nich są po prostu przyzwyczajeni do takiej sytuacji. - Tym ludziom trzeba dać wędkę, a nie rybę i nauczyć ich łowić bo trzeba także zmienić sposób ich myślenia i nie dopuścić do tego, żeby wciągali w ten mechanizm następne pokolenia.

Mieszkańcy budynku pogodzili się z tymi niedogodnościami jakie spotykają na podwórku i mają nadzieję, że dzięki społecznej działalności pracowników – osób przybywających po produkty żywnościowe będzie coraz mniej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Najatrakcyjniejsze miejsca do pracy zdaniem Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto